„Lepszy poród” jest akcją mającą na celu uświadamianie polskich kobiet, co do ich praw na salach porodowych. Na stronie http://lepszyporod.pl/ znajdziemy historie porodów anonimowych kobiet, które niejednokrotnie kończyły się uszczerbkiem na zdrowiu matki lub dziecka. Problemy pojawiały się również w zwykłym, „ludzkim” traktowaniu rodzącej kobiety.
Kobiety zainteresowane akcją to przeważnie te, które same przeszły przez „piekło porodu”. Określenia tego używam specjalnie – piekłem w tym przypadku nie jest nieopisany ból, lecz traktowanie rodzącej kobiety przez personel medyczny w sposób uwłaczający godności człowieka. Kobieta oszołomiona akcją porodową nie jest w stanie egzekwować swoich praw, a do ich łamania dochodzi bardzo często. W wielu przypadkach kobiety nie są informowane o stosowanych interwencjach medycznych w czasie rodzenia. Zabiegi i działania wymagające pisemnej zgody pacjentki są przeprowadzane bez porozumienia z nią i wyjaśnienia na czym będą polegać. Stosowny dokument świeżo upieczona mama otrzymuje już po akcji porodowej. Podobnie jest z zapewnieniem intymności, a poród jest zdecydowanie rzeczą intymną. Nie jedna matka opisywała, jak podczas rodzenia ktoś ciągle wchodził i wychodził z sali, często nie było wiadomo kim osoby postronne są i jaką pełnią rolę. Wywoływało to nerwy i skrępowanie. Niejednokrotnie akcję porodową obserwowali studenci lub stażyści, pomimo sprzeciwu rodzącej. Z przykładów ciężkich i trudnych porodów nie raz możemy wyczytać ignorancję położnych i lekarzy. Matka nie raz sygnalizuje że dzieje się coś niedobrego, lub nawet właściwa akcja porodowa się rozpoczęła, a personel medyczny ignorował ten fakt, co później miało swoje następstwa w stanie zdrowotnym noworodka. Najbardziej bolesny dla matek wydaje się jednak brak empatii, traktowanie w sposób uwłaczający a czasem wręcz przemoc. Kobieta podczas rodzenia i opieki poporodowej nad dzieckiem ma prawo czuć się dobrze i bezpiecznie – tymczasem trudno o taki stan rzeczy, jeśli lekarz i położna krzyczą na pacjentkę używając przy tym nieprzyjemnych a nawet niecenzuralnych słów. Często zdarza się, ze lekarz odmawia pacjentce możliwości rodzenia dziecka w sposób dla niej jak najmniej bolesny (np. w innej pozycji niż leżąca, np. pozycja „kucąca” przyśpiesza akcję porodową i chroni krocze przed pęknięciem – lekarz twierdzi że „tak się rodzi w buszu a nie w cywilizowanym szpitalu”). Pojawiają się skargi na nieodpowiednie zadbanie o pacjentkę po porodzie, co ma swoje poważne, zdrowotne konsekwencje i kobieta musi długo dochodzić do siebie zamiast się skupić na dziecku.
„Lepszy poród” edukuje pacjentki i personel medyczny, ułatwia im dochodzenie swoich praw po porodzie poprzez zamieszczone tam kompendia i wzory pism. Na stronie można również podpisać stosowną petycję skierowaną do premier Ewy Kopacz. Oficjalne standardy opieki nad ciężarną podczas porodu i po nim są wysokie i powinny zapewniać bezpieczeństwo – problem w tym że nie są one egzekwowane w żaden sposób. Właśnie dlatego na porodówkach wciąż panuje tak zwana „samowolka”.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Nie możemy jednak wszystkiego zrzucać na personel medyczny, ponieważ problem tkwi o wiele głębiej. Polskie szpitale są niedofinansowane i zadłużone. Brakuje środków na podstawowe artykuły medyczne i wyposażenie szpitali. Emigracja zarobkowa specjalistów w dziecinie położnictwa i ginekologii wciąż wzrasta, dlatego brakuje kadr. Lekarze, pielęgniarki i położne mają na swoich barkach dwa a nawet i trzy etaty. Wywołuje to zmęczenie i frustrację, co przekłada się na pacjentki. W odpowiednim podejściu lekarza do rodzącej przeszkadza również nadmierna biurokracja, która pochłania duże koszty. Aby zmieniła się sytuacja rodzących, musi zmienić się nie tylko mentalność ludzi, ale również system ochrony zdrowia. Wymaga on bowiem natychmiastowych reform i dofinansowania.
Jako młoda kobieta, która zapewne kiedyś też będzie musiała rodzić, apeluję więc o #lepszyporód i całym sercem wspieram tą akcję.