Amerykanie poinformowali, że przy pomocy drona zabito pochodzącego z Tunezji Tarika bin Tahara al-Awni al-Harzi, jednego z przywódców Państwa Islamskiego. Terrorysta zginął 16 czerwca w północno-wschodniej Syrii w pobliżu granicy z Irakiem.
Zabity dżihadysta odgrywał ważną rolę w przerzucie ochotników do wojsk Państwa Islamskiego z terenu Europy, poprzez Turcję aż do Syrii i Iraku. Zajmował się również zakupem broni dla IS i zaopatrywaniem zamachowców samobójców w materiały wybuchowe.
– Jego śmierć znacznie ograniczy dżihadystom możliwości werbowania zagranicznych bojowników – powiedział Jeff Davis, rzecznik Departamentu Obrony USA. Inny anonimowy amerykański urzędnik przyznał, że atak na terrorystę został przeprowadzony przy pomocy drona bojowego. Wcześniej Pentagon poinformował, że w połowie czerwca zabito również jego brata odpowiedzialnego między innymi za zamach na amerykański konsulat w Bengazi w 2012 r., gdzie zginęło czterech amerykańskich dyplomatów – w tym ambasador.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Czytaj także: Brytyjczycy walczą z ISIS w Iraku, ale nie w Syrii. Czy to się zmieni?
Według różnych szacunków do Państwa Islamskiego napłynęło z Unii Europejskiej ok. 5 tys osób, które chcą wstąpić w szeregi Państwa Islamskiego. Służby bezpieczeństwa obawiają się, że wielu z nich będzie chciało powrócić do Europy gdzie będą planować zamachy terrorystyczne. W szeregi IS wstępowali m.in. obywatele Wielkiej Brytanii, Francji, Belgii, Holandii czy Niemiec.
W Iraku cele Państwa Islamskiego są atakowane przez samoloty USA, Australii, Belgii, Kanady, Danii, Francji, Holandii i Wielkiej Brytanii. Natomiast na terenie Syrii przez lotnictwo USA, Kanady, Bahrajnu, Jordanii, Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Brytyjczycy rozważają poszerzenie swojej misji także o obszar Syrii.