Ujawniono niepokojące informacje na temat zaginionej Anastazji z Kos w Grecji. Polka, która pracowała w jednym z miejscowych hoteli nie dotarła na spotkanie ze swoim chłopakiem. Do tej pory nie udało jej się odnaleźć. W tej sprawie grecka policja zatrzymała pięć osób.
Przypomnijmy, że poszukiwana Anastazja pochodzi z Wrocławia. Polka od kilku tygodni przebywała na greckiej wyspie Kos. Pracowała tam w hotelu w miejscowości Marmari. Kontakt z 27-latką urwał się 12 czerwca.
Zaginięcie zgłosił jej parter. Zrobił to 13 czerwca. Mężczyzna miał przebywać z 27-latką. W rozmowie z policjantami poinformował, że Anastazja miała po pracy wyjść na drinka ze znajomymi, jednak nie wróciła do domu.
Wstępne ustalenia wskazywały, że około godz. 22.30 Anastazja miała zadzwonić do swojego chłopaka. Greckie media informują, że była pod wpływem alkoholu. Portal dimokratiki.gr donosi, że powiedziała przez telefon, iż jest pijana i że zostanie odwieziona do hotelu przez kogoś na motocyklu. 27-latka przesłała spodziewaną lokalizację partnerowi. Ostatecznie, kiedy mężczyzna dojechał na miejsce , nikogo tam nie było.
Po 23.30 mężczyzna namierzył jej telefon w zupełnie innym miejscu. Próbował zadzwonić, ale kontakt się urwał.
Nowe informacje lokalnych mediów o Anastazji z Kos. Śledczy trafili na trop?
Greckie media poinformowały, że w piątek w związku ze sprawą zatrzymano aż 5 osób. Są to obywatele Bangladeszu i Pakistanu. Po przesłuchaniach czterech z nich zwolniono. W areszcie pozostał jednak 32-letni obywatel Bangladeszu.
To on jest obecnie głównym podejrzanym. Dlaczego? Mężczyzna miał zeznać, ze uprawiał seks z Polką za jej zgodą, a następnie miał ją zostawić na miejscu. Nagrania z monitoringu nie potwierdziły takiej wersji. Co więcej, odkryto, że 32-latek wykupił szybko bilet lotniczy za granicę, tuż po zaginięciu 27-latki.
Policjanci mieli odkryć na jego ciele zadrapania i inne ślady walki. W jego domu ujawniono włosy w kolorze 27-latki. Policjanci pobrali próbki DNA z okolic intymnych i spod paznokci…