Aplikacja Future Forests pokazuje wpływ zmian klimatu na 12 gatunków drzew w Polsce w perspektywie 50 lat. Danych o gatunkach drzew dostarczyli polscy naukowcy.
Dane niezbędne do opracowania nowej aplikacji opublikował już wcześniej dr Marcin Dyderski z Instytutu Dendrologii Polskiej Akademii Nauk (ID PAN). Współautorami byli Sonia Paź z UPP w Poznaniu, Lee E. Frelich z University of Minnesota w USA i Andrzej M. Jagodziński z ID PAN. Samą zaś aplikację stworzyła pro bono firma Appsilon wramach inicjatywy Data for Good.
Z badań dra Dyderskiego wynika, że najistotniejszymi czynnikami, które będą uzależniały występowanie konkretnych gatunków drzew w konkretnym miejscu w perspektywie 2070 r., są: amplituda temperatur w ciągu roku, średnia temperatura najcieplejszego kwartału, a ponadto maksymalna temperatura najcieplejszego miesiąca i ilość opadów atmosferycznych w najcieplejszym kwartale. Czynnikiem kluczowym odpowiedzialnym za wysoce prawdopodobne ustępowanie zagrożonych gatunków drzew jest deficyt wody w sezonie wegetacyjnym.
W rozmowie z PAP Marcin Dyderski podkreśla, że aplikacja ma zwiększyć świadomość nadchodzących w przyrodzie zmian i pomóc profesjonalistom opracowującym strategię hodowli lasów i ochrony przyrody.
„Celowo dodaliśmy w aplikacji warstwę z zasięgami nadleśnictw, żeby mogli z niej skorzystać profesjonaliści, zajmujący się hodowlą lasu w Polsce. Do udostępnionej już aplikacji będziemy wprowadzać kolejne dane i pokazywać różne zależności. W ten sposób będziemy poszerzać bazę wiedzy o zasięgach drzew i tworzyć jeszcze bardziej szczegółowe prognozy” – zapowiada Dyderski. I dodaje, że próbując przewidzieć, jak konkretne gatunki drzew zachowają się w perspektywie 50 lat, bazował na informacjach zawartych w 5. raporcie Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC).
„W badaniach wzięliśmy pod uwagę 19 cech opisujących klimat w Europie, które opierają się o miesięczne wartości temperatury i opadów. W prognozach założyliśmy trzy scenariusze zmian klimatycznych z 5. raportu IPCC – optymistyczny (zakładający, że w 2100 roku temperatura wzrośnie średnio o 0,2-1,8 stopnia), umiarkowany (wzrost o 1-2,6 stopnia) i pesymistyczny (2.6-4.8 stopnia)” – wyjaśnia Dyderski.
Naukowcy podzielili drzewa na trzy grupy: „zwycięzców” – czyli gatunki, które będą się bez przeszkód rozrastały, „przegranych”, które stracą ponad 50 proc. obecnych siedlisk oraz gatunki obce – czyli sadzone w lasach gatunki północnoamerykańskie, które mogą rozszerzać lub kurczyć swój potencjalny zasięg w poszczególnych regionach.
Według danych dostarczonych przez dr. Dyderskiego najmniej odporna na zmiany klimatyczne będzie sosna, brzoza, świerk i modrzew, ale dobrze poradzi sobie m. in. jesion, jodła, dąb i buk. Nie oznacza to jednak, że w miejscu wymierających gatunków pozostanie „pustka” – czyli niezagospodarowana przez przyrodę przestrzeń.
„Te prognozy są obarczone niepewnością, bo uwzględniają tylko efekt klimatyczny. Teoretycznie jesion jest tym gatunkiem, który powinien dobrze sobie poradzić ze zmianami klimatu, ale wiemy już, że w Europie pojawił się grzyb, który sieje spustoszenie – i nie wiadomo, jak jesion się przed nim obroni. Podobnych zdarzeń może się pojawić dużo” – zastrzega w rozmowie z PAP dr Dyderski.
Mimo niepewności towarzyszącej prognozom długoterminowym – jak tłumaczy badacz – część ustaleń naukowców ma wysoki poziom pewności. Wiadomo, które gatunki radzą sobie najgorzej ze zmianami klimatycznymi, więc działania zabezpieczające na terenie lasów gospodarczych trzeba wprowadzać już teraz. Jednym z już wprowadzanych rozwiązań jest zastosowanie strategii „rozpraszania ryzyka” na więcej gatunków.
„Potrzebna jest +migracja wspomagana+, czyli wprowadzenie np. południowych populacji gatunków rodzimych na terenie lasów gospodarczych. Można też zastosować strategię rozpraszania gatunków – czyli promować mocno zróżnicowane składy gatunkowe w nowych uprawach leśnych” – tłumaczy Dyderski.
I doprecyzowuje: „Chodzi o wprowadzanie większej liczby gatunków drzew (minimum trzy gatunki), o których wiemy, że dobrze ze sobą koegzystują. Np. obok sosny można posadzić dęby i buka. Kiedy pojawi się problem z jednym gatunkiem, ten drugi lub trzeci utrzyma podstawową funkcję: stworzy pokrywę leśną, zapewni usługi ekosystemowe i wyprodukuje drewno”.
Zmiany związane z zastępowaniem sosny czy świerka gatunkami liściastymi znacząco wpłyną na funkcjonowanie lasów. Zmniejszy się dostępność światła i wzrośnie tempo obiegu materii, zwiększy się także zdolność lasu do retencji wody i buforowania temperatury.
„Gatunki roślin runa, grzybów i zwierząt związane z drzewami iglastymi będą mniej częste, a coraz więcej będzie gatunków związanych z drzewami liściastymi” – tłumaczy Dyderski.
Naukowiec informuje, że wraz z zespołem testuje już 10 rodzimych gatunków drzew, które mogłyby być wykorzystane we wspomaganiu zwiększenia odporności lasów na zmiany klimatyczne. Przyznaje, że mniej ryzykowne jest wprowadzanie rodzimych gatunków, bo łatwiej przewidzieć ich aklimatyzację z otoczeniem.
„W przypadku gatunków rodzimych jesteśmy w stanie przewidzieć ich zachowanie po wprowadzeniu na rożne obszary. W przypadku gatunków obcych nie poznamy do końca wszystkich zależności. Nie wiemy na przykład, jak będzie wyglądała interakcja z rodzimymi gatunkami roślinożerców i patogenów. Istnieje niebezpieczeństwo, że owady żywiące się liśćmi nie będą chciały zjadać nowego gatunku od razu, a to spowoduje jego niekontrolowane rozprzestrzenianie się – jak to się stało w przypadku czeremchy amerykańskiej” – przypomina Dyderski.
Aplikacja Future Forests jest dostępna tutaj.
Źródło: Serwis Nauka w Polsce – www.naukawpolsce.pap.pl, Autorka: Urszula Kaczorowska