Jedno zdanie wyprowadziło z równowagi prowadzącego rozmowę w Polsacie Grzegorza Jankowskiego. Dziennikarz pokłócił się z ekspertem. – To są pana współobywatele! Nie może pan tak mówić na ludzi, że są biednymi ludźmi! – krzyczał do dr. Przemysława Witkowskiego.
Dr Przemysław Witkowski był jednym z gości Grzegorza Jankowskiego w programie na antenie Polsatu. Kiedy dziennikarz podjął temat „podrzucania” migrantów przez Niemców do Polski, zrobiło się gorąco. Jankowski zwrócił uwagę, że w ubiegłym roku dokonano takiej procedury aż 15 tys. razy.
– Nie śledzę liczb. Nie jest to podrzucanie tylko mamy prawo unijne które mówi, że osoby, które dostały się na teren Unii Europejskiej w kraju, w którym się dostały, mają w tym kraju wystąpić o azyl, a nie w kraju typu Niemcy. I jest to legalne – odpowiadał Witkowski.
Dziennikarz stwierdził, że procedura niemiecka jest wadliwa, a ich służby często „na oko” oceniają, czy ktoś powinien być zawrócony do Polski. – Zachęcam do zmiany prawa unijnego – stwierdził ekspert. – No to wymyślili pakt migracyjny, żeby do Polski przybywało więcej migrantów, żeby zluzować im problem – odparł Jankowski.
Witkowski nie poddawał się. – Nie czuję problemu, bo płacą i płacili do nas bardzo dużo pieniędzy, bo płacono na Polskę w funduszach strukturalnych ogromne pieniądze i umowa była taka, że otwieramy rynek, dostajemy pieniądze, dopłaty do rolników polskich, bardzo dużo pieniędzy – ocenił ekspert.
Awantura w programie Polsatu: Ale to nie są biedni ludzie!
Jankowski zauważył, że nikt Polski nie uprzedzał, kiedy wchodziliśmy do Unii, że takie procedury zostaną wdrożone. W pewnym momencie stwierdził nawet, że „elity warszawskie” są oderwane od rzeczywistości, w której żyją ludzie. – Ale co mnie obchodzi co biedni ludzie myślą? – odparł w końcu dr Witkowski.
Dziennikarz ostro zareagował. – Ale to nie są biedni ludzie! To są pana współobywatele ! Nie może pan tak mówić na ludzi, że są biednymi ludźmi. Drogi doktorze, bo to jest pogarda dla tych ludzi. Mówi pan pogardliwie o tych „biednych ludziach”, którzy nie rozumieją spraw wielkich. Tak?! – dopytywał.
– Ale panie, pan mówi o jakichś problemach, które nie wiem… Mamy jakichś ludzi, których ja osobiście tu nie widzę, bo ich nie ma na sali i mówi pan, że ja pogardzam – tłumaczył ekspert.