Sprzeciw! – tak na wiadomość o zakończeniu głosowań podczas środowego posiedzenia Sejmu zareagował Grzegorz Braun. Posłowi Konfederacji postanowił odpowiedzieć marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
Środowe posiedzenie Sejmu odbywało się w gorącej atmosferze. Przypomniał o sobie m.in. Grzegorz Braun, który postanowił zapytać publicznie o plany… wprowadzenia listy „słów, zwrotów frazeologicznych zabronionych w Sejmie RP”.
– Ponieważ prezydium w zmieniających się osobach marszałkowskich zwykło wyłączać mi mikrofon, kiedy pada z tej mównicy słownikowo znane i mające klasyczną tradycję słowo „dewianci” albo „zboczeńcy”, to bardziej kolokwialne: „pederaści” – to sięga starożytnej Greki. (…) Ponieważ nieznajomość prawa szkodzi, pytam o załącznik, słowniczek cenzora sejmowego- stwierdził.
Czy pan marszałek wie coś o pracach nad takim słowniczkiem, który załączylibyśmy do regulaminu Sejmu? – dopytywał. – Zwracam jednak uwagę, że taki załącznik, gdyby powstał, musiałby zostać poddany ekspertyzie przynajmniej Biura Analiz Sejmowych, a to mogłoby wskazać panu marszałkowi i pozostałym członkom prezydium na artykuł 54 Konstytucji RP, który przecież wprost zabrania cenzury prewencyjnej i gwarantuje swobodę wypowiadania opinii – podsumował.
Do wypowiedzi Brauna odniósł się prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty. – Dziękuję serdecznie za tę mądrą, rozsądną, przemyślaną odpowiedź panu posłowi, którego cenimy i szanujemy – odparł sarkastycznie.
Jeszcze ciekawiej zrobiło się później, kiedy obrady prowadził już marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Ogłosił on w pewnym momencie koniec głosowań. Wtedy interweniował Braun. – Sprzeciw! – krzyknął.
– Sprzeciw? Panie pośle, ile można? Apeluję do pana spolegliwej natury. Pan wszystkiemu się sprzeciwia. Tak się nie da żyć. Sprzeciw wobec pana sprzeciwu! – odpowiedział.