Wicepremier i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” przyznał, że obecnie na ceny zbóż największy wpływ mają wydarzenia na świecie. Zapewnił jednak, że jesienią chleb nie będzie kosztował 10 zł, ale jednak nieco podrożeje.
Minister Kowalczyk przyznał, że ceny zbóż wzrosły w ostatnim czasie i trudno spodziewać się odwrócenia tego trendu. „Chciałbym, żeby ceny u nas zależały wyłącznie od Polski, ale tak nie jest. Ceny zbóż dyktuje światowy rynek. Zboże jednak już zdrożało i nie spodziewam się, żeby jego cena wróciła do poprzedniego poziomu. Trzeba się z tym oswoić” – mówi.
Kowalczyk przyznał, że kluczowa będzie sytuacja ze zbożem na Ukrainie. „Od tego, czy rzeczywiście dramatycznie zacznie brakować zboża w krajach Afryki Północnej, Bliskiego Wschodu, bo taki brak będzie wywierał presję na wzrost cen. Dlatego ważne jest, by zboża nie wyzbywać się za szybko. Rolnicy powinni czuć się pewnie, bezpiecznie i mieć przekonanie, że będą mogli sprzedać zboże, kiedy będą chcieli” – powiedział.
Zwrócił uwagę, że niektórzy wykorzystują trudnąsytuację do „próby siania paniki, zmuszania do sprzedawania zboża po 700 zł za tonę pod pretekstem, że nie będzie gdzie go magazynować”.
„Teraz pszenica konsumpcyjna jest kupowana po cenie ok. 1400 zł za tonę, a nawet 1600 zł, gdy we wrześniu zeszłego roku był to poziom ok. 800 zł. Trzeba więc zachować zimną krew. W tym celu pokazujemy, że w Polsce mamy możliwości magazynowania i skupu” – mówił Kowalczyk.
Minister zapewnił, że cena chleba nie dobije do 10 zł. „Mówienie o 10 zł jest grubą przesadą. Nie będzie chleba po 10 zł na jesieni. Mogą być ruchy cenowe rzędu 20-30 proc., to nie jest mało, ale jednak to nie jest ponad dwa razy drożej” – zapewnił Kowalczyk.
Źr. RMF FM