Polacy przeanalizowali, jak na przebieg pandemii COVID-19 wpływają czynniki ekonomiczne, demograficzne oraz geograficzne. Z analiz wynika m.in., że liczba przypadków COVID-19, ale też ofiar choroby, silnie wiąże się z wysokim PKB kraju.
PKB może być wskaźnikiem częstości występowania chorób cywilizacyjnych, sprzyjających zapadalności na COVID-19 – tłumaczą.
Naukowcy z Instytutu Ochrony Przyrody PAN oraz Instytutu Systematyki i Ewolucji Zwierząt PAN, na podstawie powszechnie dostępnych danych (dotyczących m.in. przebiegu pandemii w poszczególnych państwach) zbadali, jak na liczbę zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2, przypadków śmiertelnych COVID-19 i tempo wzrostu zakażeń, wpływają rozmaite czynniki, takie jak: PKB, turystyka, migracje, położenie geograficzne, gęstość zaludnienia.
Wyniki ich badań opublikowano na łamach „PLOS ONE”.
Pierwszy autor badania, dr hab. Piotr Skórka z Instytutu Ochrony Przyrody PAN wyjaśnia, że na liczbę, tempo zakażeń oraz liczbę zgonów wpływają nieco odmienne czynniki. Przykładowo, liczba przypadków COVID-19 była silnie pozytywnie związana z Produktem Krajowym Brutto (PKB), zaś liczba przypadków śmiertelnych była związana bardziej z liczbą turystów odwiedzających dany kraj. „Pokazuje to złożoność tej pandemii, podobnie jak złożone są efekty zdrowotne wywoływane przez wirusa SARS-CoV-2” – mówi.
Magiczny produkt krajowy, a COVID-19
I tak liczba zakażeń koronawirusem była wyższa w tych krajach, w których Produkt Krajowy Brutto przekraczał 60 miliardów dolarów (PKB Polski to, według danych z 2018 roku, ponad 585 mld dolarów). Rosła znacząco również w tych państwach, gdzie roczna liczba turystów przekraczała 20 milionów (Polska według danych z 2017 roku, gościła ponad 18 mln turystów).
Z kolei liczba przypadków śmiertelnych z powodu COVID-19 wzrastała szybko w krajach, w których roczna liczba turystów przekraczała 30 milionów. Nieznacznie zwiększała się w krajach, których PKB przekraczał 400 miliardów dolarów.
Jeśli spojrzymy na tempo wzrostu zakażeń, to było ono większe w tych krajach, których PKB osiągał wartości sięgające 2 miliardów dolarów i tych o PKB przekraczającym 400 miliardów dolarów. Gęstość zaludnienia sięgająca od 50 do 500 osób na kilometr kwadratowy wpływała na zmniejszenie tempa wzrostu zakażeń. Było ono mniejsze w krajach, w których proporcjonalnie mniej osób żyje na obszarach zurbanizowanych.
Silne powiązanie między PKB i liczbą zakażeń oraz przypadków śmiertelnych, a także tempem wzrostu liczby zakażonych sugeruje, że COVID-19 może stać się chorobą dotykającą przede wszystkim bogate gospodarki – piszą naukowcy w publikacji.
„Część wyników była dla nas pewnym zaskoczeniem, jak na przykład dodatni wpływ PKB na liczbę i przyrost przypadków COVID-19. Niemniej wynik ten został potwierdzony w badaniach innych autorów. Wynikać to może z faktu, że PKB może być wskaźnikiem częstości występowania innych chorób cywilizacyjnych, które prawdopodobnie mogą sprzyjać zapadalności na COVID-19. Przykładowo w innych badaniach stwierdzono dodatnią korelację między PKB a częstością występowania niezdrowych nawyków żywieniowych oraz ryzkiem wystąpienia chorób serca” – zauważa rozmówca PAP.
Podkreśla również, że do zaobserwowanych zależności może prowadzić budząca duże zastrzeżenia jakość raportowania przypadków COVID-19 w krajach o niskim dochodzie narodowym, np. w krajach afrykańskich. Dlatego – zaznacza dr Skórka – należy być ostrożnym w interpretacji wyników badania.
Podobną ostrożność zaleca w przenoszeniu wyników z badań przeprowadzanych w skali globalnej na polski grunt. „Szereg procesów w skali globalnej może mieć zupełnie inny charakter w skali lokalnej. Obecnie właśnie kompilujemy dane o przypadkach COVID-19 i zgonach na poziomie powiatów dla całej Polski i będziemy je analizować w odniesieniu do różnych czynników opisujących strukturę i funkcjonowanie lokalnych społeczności. Wtedy będziemy mogli powiedzieć więcej, na ile wyniki z analizy w skali całego globu, mogą mieć odzwierciedlenie w skali lokalnej (np. regionów czy powiatów) w Polsce” – wyjaśnia.
Inspirujące inwazje
Przyrodników do przeprowadzenia badania zainspirowały ich wcześniejsze badania nt. gatunków inwazyjnych. „Już wcześniej naukowcy, zarówno ekolodzy, jaki i epidemiolodzy, zauważyli, że przebieg lokalnych pandemii i chorób bardzo przypomina rozprzestrzenianie się gatunków inwazyjnych. Takich, które przypadkowo lub celowo zawleczone do innych regionów geograficznych, wymykają się spod kontroli człowieka, kolonizują naturalne siedliska i wyrządzają duże szkody dla bioróżnorodności. (…) Szereg naszych wcześniejszych prac dotyczyło ekologii gatunków inwazyjnych – dlatego postanowiliśmy sprawdzić, czy wzorce przestrzenne występowania pandemii COVID-19 można interpretować z punktu widzenia ekologii inwazji” – wyjaśnia dr Piotr Skórka.
Podobieństwa między pandemią a inwazjami okazały się bardzo duże. Wirus SARS-CoV-2 – opisuje badacz – przekroczył barierę ekologiczną, przeniósł się z pierwotnego gospodarza zwierzęcego (prawdopodobnie nietoperzy) na człowieka, czyli skolonizował nowe dogodne siedliska. W siedliskach tych, czyli naszych ciałach, namnaża się i często powoduje spustoszenie w postaci objawów chorobowych.
„Wirus rozprzestrzenia się w naszej populacji, ponieważ siedliska są liczne i łatwe do kolonizacji – liczebność populacji ludzkiej sięga niemal 8 miliardów. Istnieje szereg badań wskazujących, że przekraczanie przez wirusy barier między pierwotnym nosicielem zwierzęcym, a człowiekiem będzie coraz częstsze, a tym samym wzrastać będzie ryzyko wystąpienia kolejnych pandemii. Sprzyjać temu zapewne będzie wzrastająca w tempie wykładniczym liczebność populacji ludzi na świecie” – podsumowuje.
Źródło: Serwis Nauka w Polsce – www.naukawpolsce.pap.pl, Autorka: Ewelina Krajczyńska