Wydawałoby się, że św. Mikołaj to jeden z lepiej znanych kanonizowanych Kościoła. Jego postać wraz z początkiem listopada zaczyna dominować na witrynach sklepowych. Każde dziecko zapytane o to jak wygląda Mikołaj, bez trudu i jednym tchem, odpowie na to pytanie. Takiej łatwości nie mają dorośli. Niektórym z nich w głowie jeszcze świta, że z tym świętym to chyba nie do końca jest tak jak pokazuje reklama w centrum handlowym.
Sympatyczny, pulchny, starzec z długą i siwą brodą w czerwonym kubraczku. Mieszka w Laponii, gdzie wraz z żoną i pomocnikami produkuje zabawki dla dzieci. Później rozdaje je na Boże Narodzenie. Wpada do domu przez komin, zostawia prezent i odlatuje ze swoimi reniferami radośnie krzycząc: ho, ho, ho! Taki właśnie obraz serwuje się nam dziś. Czy jest on prawdziwy? Czy tylko wykreowany na potrzeby sklepów? Kim naprawdę był św. Mikołaj?
Postać Mikołaja jest tajemnicza i owiana aurą legendy. Jedyne, co widzimy nie przez mgłę to fakt, iż żył on w IV wieku i był biskupem Miry (obecnie Turcja). Dalej w jego historię włącza się chrześcijańska legenda. Ta mówi, że przyszły hierarcha urodził się ok. 270 roku w Paterze (Azja Mniejsza). Los był dla niego szczęśliwy, bo Mikołaj przyszedł na świat w bogatej, patrycjuszowskiej rodzinie. Był jedynakiem i sam odziedziczył majątek po rodzicach. Jednak mimo dostatku nie zapomniał o biednych.
Jak widać Laponia nie była miejscem zamieszkania świętego. Wychowywał się on w kraju o zupełnie innym klimacie niż północna Finlandia. Myślę, że ciężko było tam też o renifery.
Gdy wybrano go na biskupa Miry zastał niezadbaną diecezję z ubogimi mieszkańcami. Jak już wcześniej wspomniałem św. Mikołaj był bogatym człowiekiem. Wrażliwość i troska o bliźnich, którą wyniósł z rodzinnego domu, nie pozwoliła mu jednak zatrzymać pieniędzy dla siebie. Jak mówią legendy wydał on całą swą majętność na pomoc biednym.
Do Mikołaja, więc powinniśmy przyporządkować raczej dostojny strój biskupi, niż kiczowaty, czerwony, kubrak.
W czasie prześladowań chrześcijan, przez Dioklecjana, święty prawdopodobnie został uwięziony. W niewoli Mikołaj nie wyparł się swej wiary. Sędziowie, którzy mieli skazać go na śmierć bali się to zrobić z powodu sławy, jaka roztaczała się nad świętym. Dlatego bp Miry pozostawał w więzieniu. Cierpliwie znosił niewygodę aż do czasu, gdy uwolnił go Konstantyn Wielki w 313 roku.
Możliwe też, że św. Mikołaj uczestniczył w soborze nicejskim w 325 roku. Jednak nie możemy tego potwierdzić źródłami historycznymi. Legenda opisuje także zdarzenie, w którym biskup Miry, na owym soborze, spoliczkował Ariusza. Był to wyznawca herezji odrzucającej doktrynę Trójcy Świętej. Po tym wydarzeniu Mikołaja wtrącono do lochu. Tam miała przyjść do niego Matka Boska z Jezusem Chrystusem by go pocieszyć i umocnić w walce z herezją.
Nijak nie pasuje to do dzisiejszego obrazu zawsze miłego świętego rozdającego prezenty. Z tych dwóch wydarzeń nasuwa się jeden wniosek. Biskup z Miry był nieprzejednanym i nieugiętym obrońcą wiary. Prócz dobroci w sercu miał także bicz na heretyków, a nie Coca-Colę w ręku.
Życie świętego Mikołaja obrosło wieloma legendami. Skutkiem tego stał się on patronem wielu grup społecznych: małych dzieci, panien na wydaniu, sędziów, adwokatów, notariuszy, piekarzy, cukierników, marynarzy, pielgrzymów, podróżnych, rzemieślników, ubogich i więźniów. Opieką otacza on też państwa i miasta, np. Grecję, Rosję, Berlin, Mirę, Moskwę i Nowogród.
My jednak zajmijmy się zagadnieniem dotyczącym tego, jak to się stało, że bp Miry zainicjował tradycję obdarowywania się prezentami.
Jedna z opowieści mówi, że w Mirze żył człowiek, który miał trzy córki. Niestety był biedny i nie stać go było na posag dla swych pociech. Niezbędne to było do tego by córki mogły wyjść za mąż. Mikołaj, gdy się o tym dowiedział natychmiast zareagował. Przechodząc obok domu owego nieszczęśnika wrzucił ukradkiem złoto przez okno. I tak ojcu udało się wyprawić posag najstarszemu dziecku. Hierarcha z Miry postąpił tak samo jeszcze dwa razy. Dzięki temu następne dwie córki także wyszły za mąż. Z tego powodu św. Mikołaja czasami przedstawia się z trzema złotymi kulami, które symbolizują podarunki.
Rozwiązaliśmy kwestię prezentów. Jednak, dlaczego dajemy je bliskim 6 grudnia?
Prawdopodobnie między 345 a 352 rokiem Mikołaj zakończył swe życie. Stało się to 6 dnia grudnia. W Kościele dzień śmierci świętego, na ziemi, jest dniem jego narodzenia dla nieba. Dlatego to właśnie wtedy wspominamy tego szczodrego biskupa.
Ciało świętego pozostawało w Mirze do 1087 roku. Miasto wówczas zajęte było przez Turków. Dlatego kupcy włoscy starali się o zgodę na przeniesienie relikwii mikołajowych. Udało im się otrzymać zezwolenie i 9 maja miało miejsce uroczyste przeniesienie trumny Mikołaja do Bari (Włochy).
W XIII wieku w Europie łacińskiej pojawił się zwyczaj wydawania zapomóg studentom w dniu wspomnienia św. Mikołaja. Później przerodziło się to w obdarowywanie dzieci prezentami. Tradycja ta dotarła do Polski, dzięki ks. Piotrowi Skardze. Co roku zakładał on skrzynkę, do której zbierał datki. 6 grudnia fundusze przekazywał ubogim dziewczętom, z których finansowany był posag.
Poznając legendę hierarchy z Miry możemy zobaczyć, jak bardzo jego prawdziwa postać odbiega od dzisiejszego wizerunku św. Mikołaja. Obraz taki powstał z mieszanki różnych kultur. Zwyczaj dawania podarunków w Niderlandach był łączony z czarodziejem, który nagradzał grzeczne dzieci, a karał niesforne. Do tego dochodzi postać germańskiego boga, Thora, kojarzonego z zimą i poruszającego się na saniach zaprzężonych w kozły.
Wszystko to jednak dawno zostało wyprowadzone z obszarów tradycji i opowiadań ludowych. Dzisiejszy, nowoczesny, Mikołaj został starannie wypracowany w gabinetach reklamy wielkich korporacji. Tam eksperci stworzyli postać, na której „da się zarobić”. Zgodnie z duchem naszych czasów wszystko musi się opłacać. Jeśli tak nie jest to znaczy, że istnieje niepotrzebnie. Dla mnie jest to trudne do przełknięcia. Ale Wy, Drodzy Czytelnicy, sami zadecydujcie. Wolicie szlachetnego biskupa, pomagającego biednym czy jego handlową karykaturę?
Zachęcam każdego do lepszego poznania dziejów tego świętego. Jego hagiografia obfituje w barwne i ciekawe legendy. Gdy dziecko zapyta: czy istnieje św. Mikołaj? Zamiast zakłopotania i kłamstw lepiej zafundować mu piękną opowieść o Mikołaju, biskupie z Miry.
fot. Rzeźba św. Mikołaja we włoskim kościele/Wikimedia Commons