W sezonie 2014/2015 rozgrywki Ekstraklasy odbywać się będą już z udziałem Górnika Łęczna i GKSu Bełchatów, natomiast bez Zagłębia Lubin i Widzewa Łódź. Czy potencjał kibicowski naszej najwyższej klasy rozgrywkowej zmieni się?
Wśród wspomnianej czwórki z całą pewnością tylko jedna ekipa kibicowska zasługuje na miano „firmy”. Jest nią oczywiście Widzew Łódź, którego kibice w zakończonym sezonie zanotowali na wyjazdach bardzo wysoką średnią – ponad 800 osób na mecz. Podczas meczów u siebie nie było tak kolorowo – średnia frekwencja wahała się w okolicach 5 tysięcy widzów, jednak ogromny wpływ na ten fakt miał nieczynny sektor gości na stadionie Widzewa. Brak kibiców drużyn przyjezdnych zawsze mocno odbija się na oprawie spotkania, co jest w stanie zniechęcić niektórych kibiców do wizyty na stadionie.
Podobna frekwencja na meczach domowych była notowana w Lubinie. Złośliwi mogliby powiedzieć, że przecież Zagłębie dysponuje nowym obiektem. Trzeba jednak pamiętać, że potencjał kibicowski Miedziowych jest mniejszy niż Widzewa, dlatego frekwencja na stadionie Zagłębia powinna być uznana za dobrą. Także z wyjazdami, jak na możliwości tej ekipy, nie było najgorzej – średnia ilość fanów na wyjazdowych meczach była bliska czterystu. W trakcie sezonu kibice z Lubina zbojkotowali finał Pucharu Polski, co miało być gestem solidarności z kibicami drugiego finalisty – Zawiszy Bydgoszcz.
Czytaj także: Ekstraklasa 2012/2013: Legia nie popełniła błędu sprzed roku
W Bełchatowie kibicuje się dwóm drużynom: miejscowemu GKSowi oraz Widzewowi. Przed rokiem z Ekstraklasy spadał GKS, teraz to samo spotkało Widzew, jednak nie dojdzie do małych derbów, gdyż Bełchatowianie wygrali I ligę. Rok temu zapewne wielu kibiców Ekstraklasowych drużyn było przekonanych, że GKS Bełchatów nie wróci już do tej klasy rozgrywkowej. Klub przeżywał kłopoty finansowe, a stadion świecił pustkami. W I lidze sytuacja poprawiła się zarówno sportowo, jak i kibicowsko. Ostatni mecz GKSu obserwowało ponad cztery tysiące widzów, co jest wynikiem dobrym jak na tą klasę rozgrywkową, a przecież Bełchatów nie należy do największych miast.
Końcówka sezonu 2013-2014 to chwila wielkiej satysfakcji dla kibiców z Łęcznej, którzy przez dłuższy czas prowadzili wojnę z zarządem, gdy zdecydowano się na nową nazwę klubu z udziałem sponsora. Mimo ciężkiej sytuacji kibice zdania nie zmienili, czym wymogli na działaczach powrót do tradycyjnej nazwy, a z czasem przyszedł także sukces sportowy. Górnik Łęczna wraca do Ekstraklasy po kilku latach przerwy. W I lidze na obiekcie w Łęcznej średnio notowano frekwencję na poziomie 2 tysięcy. Wyjazdy kibice tej drużyny zaliczali zazwyczaj w liczbach od 50 do 200 osób, zazwyczaj przy wsparciu kibiców Chełmianki i Motoru.
Oba kluby wchodzące do Ekstraklasy pod względem frekwencji plasować będą się w dolnej połówce, podobnie z wyjazdami. W aspekcie liczby widzów na meczach u siebie Ekstraklasa nie odczuje dużych spadków, natomiast jeśli chodzi o wyjazdy to oczywiście ani Bełchatów, ani Łęczna nie są w stanie dorównać takiej ekipie jak Widzew. Można więc z pełnym przekonaniem stwierdzić, iż potencjał kibicowski Ekstraklasy zmniejszy się, a jedynym plusem tej zmiany jest fakt, iż zarówno w Łęcznej, jak i w Bełchatowie otwarte są sektory dla kibiców gości. I oby w tym aspekcie nic się nie zmieniło.
>> Czytaj także: Tylko u nas! Przedstawiamy finalistów Mistrzostw Świata!
Aby śledzić informacje sportowe na bieżąco zapraszamy na nasz fanpage: