Etna była dotychczas uważana za najaktywniejszy i najbardziej niebezpieczny wulkan w całej Europie. Tymczasem wyniki najnowszych badań sugerują, że góra może w ogóle nie być wulkanem. Taka sugestia pojawiła się na łamach czasopisma „Earth-Science Reviews”.
Wyniki badań opublikował Carmelo Ferlito, wulkanolog z Università di Catania. Jego ustalenia pozwalają postawić teorię, że Etna jest gorącym źródłem, a nie wulkanem jak przyjęło się dotychczas uważać. Co więc z wydobywającą się podczas erupcji lawą? Zdaniem Ferlito, może ona być jedynie efektem ubocznym procesów jakie zachodzą w głębi góry.
Wyniki badań są oparte na analizie gazów jakie wydobywają się z wnętrza Etny. Wśród nich znajduje się para wodna, dwutlenki węgla i siarka, gdy uwięzione gazy uwalniają się ze stygnącej lawy. Zdaniem Ferlito, ilość uwalnianych gazów sugeruje, że wewnątrz Etny znajdują się ogromne pokłady lawy. Tymczasem podczas erupcji, wypływa jej stosunkowo niewiele.
Etna to… gorące źródło?
To wszystko pozwoliło badaczom zaproponować teorię mówiącą o tym, że w istocie pod Etną znajdują się ogromne komory wypełnione wodą. Gdy ta zostaje podgrzana do wysokiej temperatury, z wnętrza ulatnia się para wodna. Sama lawa natomiast, miałaby być w takiej sytuacji jedynie produktem ubocznym.
Jeśli wyniki tych badań znajdą potwierdzenie, to będzie to prawdziwie rewolucyjne odkrycie. Do tej pory Etna była bowiem uważana za najwyższy i największy wulkan w Europie. Do tego bardzo aktywny. Co kilka lat na jej zboczach powstają nowe kratery, z których wypływa rozgrzana lawa. Pyły i kamienie wyrzucane z Etny unoszą się nawet na wysokości 5 tysięcy metrów.
Źródło: onet.pl
Fot.: wikimedia/Josep Renalias