Roman Giertych zapowiedział swój powrót do aktywnej polityki. W rozmowie z „Faktem” przyznał, że już ma dość dotychczasowej pozycji komentatora i zamierza aktywnie wziąć udział w polityce. Powiedział również, gdzie widziałby swoje miejsce.
Giertych przyznał również, że popiera utworzenie jednej wspólnej listy opozycji, ale z wyjątkami. „Zamierzam w przyszłych wyborach startować do parlamentu. Jestem też zwolennikiem wspólnej listy opozycji, oczywiście za wyjątkiem skrajnej lewicy. Wzięcie jej oznaczałoby ułatwienie kampanii wyborczej dla PiS” – mówił.
„Wspólna lista powinna być zbudowana od centroprawicy do centrolewicy. Co oznacza, że powinny się na niej znaleźć osoby z lewicową wrażliwością, ale nie takie, które utrudniają kampanię wyborczą” – podkreślił Giertych. Zaznaczył, że na takiej liście nie może być miejsca na radykałów, jak Adrian Zandberg.
Giertych w Senacie, czy w Sejmie?
Adwokat zwrócił uwagę, że widziałby swoje miejsce w Senacie, ale do Sejmu również może kandydować. „Bardziej skłaniam się do kandydowania do Senatu. Ale gdybym widział, że jest potrzeba startu do Sejmu, tam trzeba powalczyć o więcej głosów i gdyby mnie ktoś do tego przekonał, to nie wykluczam takiego rozwiązania” – zapewnił Giertych.
Były wicepremier zapowiedział, że będzie dążył do poprawy sytuacji w wymiarze sprawiedliwości. „Uważam, że należy odbudować z gruzów wymiar sprawiedliwości, do których doprowadził go PiS. Szczególnie, jeżeli chodzi o prokuraturę, a to będzie oznaczało konieczność weryfikacji wszystkich prokuratorów. Konstrukcja tej weryfikacji powinna powstać w parlamencie, ale jej przeprowadzenie będzie należało do prokuratorów” – powiedział Giertych.
Źr. fakt.pl