Badacze z Kanady poinformowali o odkryciu na Antarktydzie ogromnego otworu. Świat nauki przeżył niemały szok, bo jak dotąd nikt nie potrafi wyjaśnić w jaki sposób on powstał. Co ciekawe, to nie pierwszy taki przypadek. Identyczne zdarzenie zostało zaobserwowane w tym samym miejscu 42 lata temu.
Choć zjawisko powstawania dużych otworów w lodowcach jest stosunkowo dobrze znane, to jednak zawsze znajdowały się one w bezpośredniej odległości oceanów. Tym razem jest inaczej. Gigantyczna dziura została zaobserwowana kilkaset kilometrów od wybrzeża. Jej rozmiary również wywołują duże wrażenie. Otwór ma powierzchnię aż 90 tys. km kwadratowych.
#News A massive hole just opened up in Antarctica’s ice and scientists can’t explain it https://t.co/o7joIdlmyo pic.twitter.com/ABcGbGeLOU
— Miami Gives (@MiamiGives) 13 października 2017
Badacze przypuszczają, że powstanie dziury może być dowodem na to, że na Antarktydzie dochodzi do nieznanych procesów. Opinie są jednak podzielone. Rzecznik prasowy Uniwersytetu w Toronto prof. Kent Moore stwierdził, że zagłębienie wygląda, jakby powstało w wyniku uderzenia. Pozwala to przypuszczać, że dziura mogła powstać w wyniku uderzenia meteorytu.
Nie brakuje jednak też głosów sugerujących inne rozwiązania tajemniczej zagadki. Niektórzy twierdzą, że otwór powstał w wyniku podwyższonej temperatury panującej na Antarktydzie i jest kolejnym dowodem na ocieplanie się klimatu. Jeszcze inni sugerują, że pod pokrywą lodu może skrywać się wulkan, który się uaktywnił.
Otwór w pokrywie lodowej pojawił się po raz pierwszy około 9 września, w pobliżu Morza Wedella, które stanowi część Oceanu Południowego. Od tego czasu uległ jednak powiększeniu. Badacze zwracają uwagę, że takie samo zjawisko zaobserwowano w tym miejscu również w latach 70. XX wieku. Wtedy jednak nie dysponowano odpowiednią technologią, która umożliwiłaby jego szczegółową analizę.
Źródło: interia.pl; yt.com/Tech Insider
Fot.: yt.com/Tech Insider