Podczas kolacji, wydanej na cześć goszczącego w Grecji prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera, prezydent Prokopis Pawlopoulos uznał, że żądania dotyczące reparacji są nadal aktywne i możliwe do wyegzekwowania.
Grecja żąda odszkodowania nie tylko z powodu brutalnej okupacji, podczas której zostało zamordowanych około 300 tysięcy obywateli. Podkreślają, że III Rzesza zniszczyła ich kraj gospodarczo oraz wymusiła na nich „pożyczkę” w wysokości 10 mld euro (w przeliczeniu na dzisiejszą walutę).
„Nie można zapominać ani ukrywać żadnych różnic, które pochodzą z odległej przeszłości. Muszą one zostać rozwiązane na podstawie przepisów międzynarodowego prawa, które wszyscy szanujemy.” – powiedział natomiast premier Grecji Aleksis Tsipras.
Natomiast niemiecki rząd uważa sprawę za zamkniętą. „Pod względem prawnym, jak i politycznym została ostatecznie uregulowana” – odpowiedział Rzecznik rządu RFN Steffen Seibert na pytanie zadane przez dziennikarza Deutsche Welle.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Niemcy wskazują przy tym na dwie umowy. W 1960 r. w ramach wielostronnej umowy zawartej przez państwa zachodnie Europy Niemcy wypłacili Grekom 115 mln marek. Istniał wtedy jakoby „obszerny system odszkodowawczy”, z którego skorzystać miała także Grecja. Poza tym w traktacie „dwa plus cztery” przygotowujący powtórne zjednoczenie Niemiec w 1990 r. „nie przewidziano żadnych dalszych reparacji”.
Niemcy najbardziej obawiają się rozpoczęcia precedensu. Jeżeli przyznają odszkodowanie Grecji, może to zachęcić inne państwa do nacisku na ich państwo w celu wypłaty reparacji.
Warto podkreślić, że rząd polski i grecki współpracują ze sobą w tej kwestii.