„Gazeta Wyborcza” podaje, iż podczas manifestacji przeciwko reformie sądownictwa, która odbyła się 21 lipca funkcjonariusze policji inwigilowali przedstawicieli stowarzyszenia Obywatele RP oraz lidera Nowoczesnej, Ryszarda Petru. Oficjalne oświadczenie w całej sprawie wystosowała Komenda Stołeczna Policji w Warszawie.
„GW” podaje, iż jest w posiadaniu nagrań rozmów policjantów, którzy mieli śledzić działaczy Obywateli RP oraz Ryszarda Petru. O inwigilowanych osobach funkcjonariusze mówią: „dać mu łatę”, „objąć nadzorem”, „dawaj za nim ogon”.
Nagrania zostały zarejestrowane 21 lipca, w dniu manifestacji przeciwko reformie sądownictwa, w której aktywnie uczestniczyli politycy opozycji. W tym samym czasie w Senacie trwała debata nad ustawą o Sądzie Najwyższym, która ostatecznie została przyjęta przez wyższą izbę parlamentu.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
„GW” informuje, iż nagrania otrzymała e-mailem przez anonimową sieć TOR. Ich nadawca nie chciał jednak spotkać z dziennikarzami gazety.
Z artykułu opublikowanego na łamach gazety zarządzanej przez Adama Michnika wynika, iż funkcjonariusze śledzą m.in. Wojciecha Kinasiewicza i Tadeusza Jakrzewskiego z Obywateli RP oraz Ryszarda Petru. Dwaj pierwsi brali udział w blokowaniu miesięcznic smoleńskich, a ostatnio zaangażowali się także w protesty przeciwko reformie sądownictwa.
W tekście znajduje się również stenogram rozmowy policjantów.
– Informacyjnie: pan Petru, Wiejska 13, restauracja.
– Dobra, dzięki.
W kolejnych minutach:
– To wąskie przejście, gdyby znane osobistości przechodziły, daj „halo”.
– To jedynie co, to pan Petru wychodził.
– Jeszcze raz.
– Petru opuścił teren Sejmu przez to wąskie przejście.
– Dobrze, dziękuję. Ale jakby coś, to dawaj mi „halo”.
Stanowisko Komendy Stołecznej Policji
Tekst opublikowany na łamach „Gazety Wyborczej” wywołał falę kontrowersji oraz spekulacji. O sprawie zrobiło się na tyle głośno, iż oficjalne oświadczenie postanowili wystosować przedstawiciele Komendy Stołecznej Policji w Warszawie.
Wbrew krzykliwemu tytułowi artykułu zamieszczonego w dzisiejszym (27.07) wydaniu Gazety Wyborczej działania realizowane przez policję nie mają na celu inwigilacji ani posła(ów) opozycji, ani organizatorów manifestacji jakie w ostatnich dniach miały miejsce przed siedzibą Parlamentu RP. Świadczyć o tym mogą między inny zdania przytoczone w przedmiotowym artykule, których sens umknął prawdopodobnie autorowi. Realizowane przez policjantów czynności ukierunkowane były, bowiem na zapewnienie bezpieczeństwa tych osób. Podobnie jak wszystkich manifestujących, okolicznych przechodniów i mieszkańców Warszawy. Bez względu na sympatie polityczne lub przynależność partyjną – czytamy we wstępie obszernego komunikatu zamieszczonego na stronie internetowej policja.waw.pl.
Nośny tytuł to podobno jeden z czynników gwarantujących sukces. Tak można byłoby ocenić główny materiał na pierwszej stronie dzisiejszego wydania Gazety Wyborczej. Artykuł pt. „Policja inwigiluje Obywateli RP i posła na Sejm” przyciąga wzrok. Jednak opisane w nim działania policjantów nie mają nic wspólnego z rzeczywistą inwigilacją, ani wymienionego w artykule posła Ryszarda Petru, ani organizatorów manifestacji w tym przytoczonych panów Wojciecha Kinasiewicza i Tadeusza Jakrzewskiego z ruchu Obywatele RP, ani jakichkolwiek innych osób.
Policjanci zabezpieczający teren przyległy do Parlamentu RP, gdzie w ostatnim czasie miały miejsce liczne manifestacje, dokładali wszelkich możliwych starań, aby osoby uczestniczące w zgromadzeniach mogły w poczuciu bezpieczeństwa wyrażać swoje poglądy, aby bezpiecznie czuły się osoby postronne, a także parlamentarzyści, którzy często poruszali się w tym rejonie pieszo. I te działania o charakterze czysto ochronnym realizowane były wówczas, gdy wydawało się to zasadne, w stosunku do parlamentarzystów zarówno opozycji, jak i koalicji rządzącej – czytamy w dalszej części oświadczenia.
Nie powinno, więc dziwić, że szczególną uwagę zwracano na osoby, które poprzez swoje zaangażowanie w bieżące wydarzenia i głoszone poglądy mogły spotkać się zarówno z pozytywnymi, jak i negatywnymi reakcjami innych ludzi. O ile te pierwsze nie stanowią żadnego zagrożenia, o tyle drugie zwłaszcza podczas bezpośrednich kontaktów, nawet w odniesieniu do przypadkowo napotkanych osób, mogłyby łatwo przerodzić się w kłótnię i słowny konflikt, a nawet agresję fizyczną. I właśnie zapobieżenie takim sytuacjom było powodem działania funkcjonariuszy, którzy nie wzbudzając zbędnej sensacji zapewniali bezpieczeństwo.
We wstępie do tej wypowiedzi zamieszczono informację, że świadczyć o tym mogą między inny zdania przytoczone w przedmiotowym artykule, których sens umknął prawdopodobnie autorowi. Przytoczmy je, więc podobnie jak Gazeta Wyborcza:
„Po kilku minutach:
– No, posłuchaj: pan Petru, Nowy Świat 27. To jest chyba siedziba Nowoczesnej. Wszedł do środka. Słuchaj, załogę mogę puścić już pod Sejm?
– Tak, oczywiście. Dziękuję.”
Wyjaśniając. Policjanci, którzy dbali, aby poseł mógł bezpiecznie opuścić parlament poinformowali, że w ich ocenie nic mu nie zagraża i mogą powrócić w rejon sejmu – wyjaśnia Komenda Stołeczna.
Pełen zapis oświadczenia znajdą państwo TUTAJ.
źródło: Gazeta Wyborcza, policja.waw.pl
Fot. Wikimedia/Adrian Grycuk