Hawaje uruchamiają systemy, jakich nie używano od czasów zimnej wojny. Ma to związek z rosnącym zagrożeniem ze strony Korei Północnej, która ostatnio przeprowadziła kolejny test rakiety balistycznej.
15 minut – zaledwie tyle potrzeba, by pocisk wystrzelony z Korei Północnej dotarł na Hawaje. Nic więc dziwnego, że tamtejsze władze są zaniepokojone agresywną postawą reżimu Kim Dzong Una i podejmują odpowiednie środki ostrożności.
Jak poinformowała tamtejsza agencja zarządzania kryzysowego HI-EMA, Hawaje przywrócą funkcjonowanie systemu ostrzegającego przed atakiem nuklearnym. Pochodzi on z czasów zimnej wojny, jednak zaprzestano jego używania w latach 80. XX wieku, kiedy to poprawie uległy relacje między Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Radzieckim. Wygląda na to, że władze uznały, iż na świecie nie jest już wystarczająco bezpiecznie.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Już 1 grudnia mają zostać uruchomione pierwsze testy systemu, a później będą one powtarzane każdego miesiąca. Władze przestrzegają mieszkańców, by w przypadku usłyszenia sygnału alarmowego, natychmiast poszukali sobie schronienia. Dodatkowo ostrzeżenia mogą przybrać formę smsów wysyłanych do każdego oraz odpowiednich komunikatów w radiu i telewizji.
Czytaj także: W samochodzie podróżuje dziecko? Tam w aucie już nie zapalisz!