We wtorek droga krajowa nr 91 na skrzyżowaniu Chełmża-Kończewice została zablokowana przez pracowników firmy Bioetanol AEG. Protestujący, w akcie desperacji, wstrzymali ruch na niemal dwie godziny.
Izba Celna w Toruniu, a konkretniej jej Naczelnik, utrudnia funkcjonowanie zakładu. Urzędnik od lutego bieżącego roku nałożył na Bioetanol kilka decyzji domiarowych, na mocy których dystrybucja produktów na bazie całkowicie skażonego alkoholu stanęła. O sprawie szerzej pisaliśmy TUTAJ.
Dziś przed godziną 11.00 grupa pracowników Bioetanolu zdecydowanie zmniejszyła przepustowość na drodze krajowej nr 91. – Zostało nam tylko takie wyjście – mówi portalowi wMeritum.pl Janusz Meger. Kontrolę nad ruchem sprawowała policja, która co kilkanaście minut przerywała protest, by nie powodować chaosu komunikacyjnego. Jednak i tak w szczytowych momentach, korek sięgał kilku kilometrów, a ruch w Chełmży został sparaliżowany przez szukające objazdu pojazdy.
Czytaj także: Pracownicy Bioetanolu ponownie protestowali przed Izbą Celną. Decyzja finalna do 26 czerwca [FOTO]
– 67 dni czekamy na odpowiedź od dyrektora Urzędu Celnego i na dzień dzisiejszy takiej odpowiedzi nie otrzymaliśmy i nie wiemy kiedy ją otrzymamy – informuje pracownik chełmżyńskiego zakładu.
– Jest to dla nas bardzo przykre, bo wszystko stoi – dodaje pracownik Bioetanolu. – Firma, do tej pory, jakieś pieniążki na wypłaty miała. W tej chwili czy za ten miesiąc będą pieniądze, to nie wiadomo. Także jest trudna sytuacja pracowników, a pracownicy tak jak inni ludzie mają pożyczki i za mieszkania muszą płacić i za wodę, za prąd. To wszystko trzeba uregulować.
Zarząd firmy interweniował u władz krajowych i regionalnych. – Były pisma wysyłane [m.in. do Prezydenta, Premier, ministrów – przyp. red.] i z posłami żeśmy rozmawiali. Od Prezydenta pismo przyszło, od pani Premier to raczej nie było pisma. Zostały pisma przez pana Marszałka Wenderlicha skierowane do pana Szczurka ministra finansów. Wielu było u nas posłów, pan Lenz z PO. Do tej pory, to jak widać, skutków nie przyniosło, bo nie ma efektów – informuje nasz rozmówca.
Naczelnik wydał kilka decyzji domiarowych, jednak żadna z nich nie jest ostateczna. – Nadal oczekujemy odpowiedzi konkretnej od Dyrektora Urzędu Skarbowego – dodaje Meger.
– Wszystko, co robimy w tej chwili, zarówno wyjście na ulicę, jak i wcześniejsze protesty, bo one były i przed Urzędem Wojewódzkim i przed Izbą Celną mają jeden cel – wyprostowanie tej sprawy, która z oceny wielu instytucji jest niezasadna i powoduje sytuację, że zakład stoi w obliczu upadłości – mówi burmistrz Chełmży, Jerzy Czerwiński.
– Opór materii tej urzędniczej jest tak wielki, że ja nie potrafię komentować, nie potrafię wróżyć, co może się zdarzyć. Wciąż mam nadzieję, że może ktoś przyjdzie po rozum do głowy i da nam chociaż szansę, ale trudno mi powiedzieć czy tak się stanie.
Gdy zakład upadnie, pracę straci 80 osób załogi plus pracownicy firm współpracujących z Bioetanolem. Łącznie mówimy o 200-300 osobach, które z dnia na dzień znajdą się bez pracy. Zasiłki, czy pomoc z pomocy społecznej, to nie jest sposób na życie, mówi nam Czerwiński, zapytany o to, jak Miasto lub Gmina poradzi sobie z tym problemem.
– Cały czas toczą się jakieś formalne działania, natomiast trudno mi powiedzieć. Ta decyzja jest w Toruniu, w Izbie Celnej, w Urzędzie Celnym, ale to nie jest takie jednoznaczne – dodaje burmistrz Chełmży. – Ja mam wciąż nadzieję, że może kogoś olśni. Obawiam się tylko, że ten czas, który tyka jest bardzo niekorzystny dla Bioetanolu.
Pracownicy zapowiadają kolejny protest. W przyszłym tygodniu planują ponownie udać się pod Izbę Celną.