Nie wiem czy Jarosław Kaczyński kontroluje osoby typu Kamińskiego. Ale jeśli nadal będzie dawał im możliwość ośmieszania swojej partii, to Donald Tusk będzie mógł spać spokojnie. – pisze w felietonie dla wMeritum dr Bartosz Jóźwiak, prezes Unii Polityki Realnej.
Generalnie poseł PiS Mariusz Kamiński mnie kompletnie nie interesuje. I to z wielu powodów, o których nie bardzo chce mi się akurat tu opowiadać. Zaznaczę tylko, że jak dla mnie jest jednym z kilku przykładów bardzo miernych polityków, fanatyków jednego tematu i bez niezbędnej swobody myślenia szerokohoryzontowego. W zasadzie mogę powiedzieć, iż jest osobą nie do zaakceptowania dla jakiegokolwiek wolnościowca. Ale to, że dla mnie jest akurat postacią wyjątkowo antypatyczną, to też moja wizja Polski, jako kraju wolnego zamieszkałego przez ludzi wolnych, a nie omnipotentnego państwa wszechobecnej podejrzliwości – wizji tak bliskiej sercu Mariusza Kamińskiego. Zresztą, jako osoba o poglądach wolnościowych mam odrazę do wszelkiego rodzaju zwolenników podejrzliwości, inwigilacji, prowokacji itp. A z tym wszystkim postać posła Kamińskiego mi się niestety jednoznacznie kojarzy. I pewnie dalej kompletnie nie zajmowałbym się jego postacią, gdyby nie jego ostatnia wypowiedź dla dziennika „Rzeczypospolita”. Otóż nasz piewca państwa policyjnego – tak ja subiektywnie go postrzegam – postanowił tym razem napluć na Marsz Niepodległości, a w szczególności na jego uczestników. Według Pana posła, zachowania uczestników tego Marszu są niegodne i należy, w podtekście, samą imprezę spacyfikować, a następnie na jej miejsce zorganizować „marsz miłości PiS” (a może żałobny? – sam nie wiem). Cóż, może to kolejny poseł PiS, który ma jakieś ciągoty do namiestnika Komorowskiego, bo wyraźnie uczy się od niego zasad postępowania niegodnego. Nie jest nowiną, że poseł Kamiński Marszu nie cierpi tak, jak zapewne, sądząc z jego różnych wypowiedzi, działań i zachowań, ma on niechęć generalnie do całego świata funkcjonującego poza jego partią. To wprawdzie obsesja, którą daje się leczyć, tylko po co? Już po ostatnim Marszu Niepodległości był on osobą, która ten Marsz w swoich wypowiedziach oczerniała i krytykowała. Oczywiście na nim nie będąc (i dobrze, gdyż na przykład ja nie bardzo widziałbym się idącego obok takiej osoby), ale i tak wiedział najlepiej co i jak się zdarzyło. Teraz poszedł dalej i idąc śladem Bronisława Komorowskiego próbuje ukraść sam Marsz (z sukcesem zapewne jeszcze gorszym niż osiągnięty przez Pana Namiestnika). Jest to z jednej strony smutne, albowiem, jak kiedyś pisałem, to raczej ośrodek namiestnikowski i PO niczego nie potrafią sami wymyślić, więc specjalizują się w ordynarnej kradzieży pomysłów innych środowisk, a tu nagle widzimy, że i PiS nie ma pomysłu innego niż zwykła kradzież, z drugiej zaś potwierdza moje opinie o kompletnej politycznej nieudaczności posła Kamińskiego. Ale konsekwencje tego typu wypowiedzi, powiedzmy sobie jasno – wypowiedzi najzwyczajniej głupiej – mogą być szersze. Jeśli taka retoryka zacznie królować w wypowiedziach przedstawicieli PiS, to PO już może zacierać ręce i wracać do retoryki straszenia PiS-em. Jak widać poseł Kamiński jest wdzięcznym utrwalaczem takiej właśnie opinii (kolacja od Donalda Tuska się jak najbardziej należy). W konsekwencji tego, co usłyszeliśmy z ust szanownego Posła, narodowcy już dziś powinni sobie wyobrazić jak po zwycięstwie PiS Kamiński zasiada w fotelu szefa tajnych służb i z maniakalną radością wysyła „psy gończe”, aby ich wyeliminować, nie przebierając przy tym w środkach (historia zna już taki przypadek: Bereza, gdzie obóz władzy piłsudczyków umieścił i katował narodowców; dla podkreślenia wagi proszę sobie przypomnieć, do jakiej tradycji odwołuje się dziś PiS i czy aby poseł Kamiński nie wziął sobie najbardziej do serca akurat tego epizody wspomnianej tradycji). Słuchając omawianej wypowiedzi, ale i kilku innych autorstwa Mariusza Kamińskiego, tak sobie czasem myślę, że niektórzy krytycy systemu komunistycznego totalitaryzmu nie lubią w nim jedynie ideologii, a nie metod. Idąc nieco dalej można by też w konsekwencji uznać za zasadną opinię, że PiS nie chce wygrać wyborów, bo wygodnie mu w opozycji. Nie wiem czy Jarosław Kaczyński kontroluje osoby typu Kamińskiego. Ale jeśli nadal będzie dawał im możliwość ośmieszania swojej partii, to Donald Tusk będzie mógł spać spokojnie. Bo jak widać Pan Kamiński również niewiele czyta, albowiem od pewnego czasu wielu publicystów pisze o konieczności szukania przez PiS sojuszników, potencjalnych koalicjantów, a on swoimi wypowiedziami pokazuje zupełną nieodpowiedzialność polityczną na tym polu. Osobiście uważam, że Polska powinna stronić od tego typu obsesjonatów ogarniętych szałem zwalczania wszystkiego i wszystkich. Naprawdę nie wystarczy być biernym, miernym, ale wiernym, aby nazywać się politykiem, patriotą, Polakiem.
Krzysztof Bosak w komentarzu do analizowanej wypowiedzi zaprasza PiS na Marsz Niepodległości. Ja, nie będąc jego organizatorem, a jedynie skromnym członkiem Komitetu Honorowego, także się pod tym podpisuję. Podpisuję się, bo znam wielu porządnych posłów PiS, pamiętam piękną postawę posła Artura Górskiego na ostatnim Marszu, pamiętam przychylność i uczciwe opinie posła Pięty (tak, ale oni tam byli w przeciwieństwie do bajkopisarza Kamińskiego), a i wiele innych pięknych postaw. Panowie, zapraszam na Marsz, uczciwie, normalnie, bez metod Kamińskiego. Ale proszę o jedno, nie zabierajcie na niego samego Mariusza Kamińskiego, bo jakoś tam nie pasuje. To miejsce dla ludzi uczciwych, a nie fantastów marzących jak komuś ukraść akcję i jej sukces. Takim ludziom ręki się nie podaje.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany