Wciąż nie udało się znaleźć przyczyn masowego śnięcia ryb w Odrze. Niezidentyfikowana substancja budzi obawy o bezpieczeństwo turystów nie tylko nad rzeką, ale również nad Bałtykiem. Zdaniem prof. dr hab. Jacka Piskozuba, który był gościem na antenie TVN24, należy rozważyć zamknięcie części kąpielisk.
Badania przeprowadzone przez Państwowy Instytut Weterynaryjny wykluczyły metale ciężkie jako przyczynę masowego śnięcia ryb w Odrze. Wciąż nie wiadomo więc, co odpowiada za katastrofę ekologiczną. Prof. dr hab. Jacek Piskozub, który był gościem na antenie TVN24 uważa, że chodzi prawdopodobnie o substancję organiczną. „Substancji organicznych są setki tysięcy, jak nie więcej, i to pewnie długo zajmie, zanim znajdziemy, co to było” – stwierdził.
Ekspert z Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk jest zdania, że poszukiwanie substancji może trwać miesiącami, więc pojawia się pytanie o ewentualne zamknięcie części kąpielisk nad Bałtykiem. „Miejmy nadzieję, że (substancja – przyp. red.) się wymiesza z większą ilością wody w Zalewie Szczecińskim i oczywiście dotrze do morza. Morza to nie zniszczy, bo morza ma olbrzymią objętość, natomiast typowa cyrkulacja na południowym Bałtyku jest taka, że to pójdzie na wschód, czyli w stronę Międzyzdrojów, Rewala” – powiedział.
Prof. Piskozub zauważa, że nie wiadomo, jaki substancja może mieć wpływ na ludzi. Dlatego uważa, że część kąpielisk należy zamknąć. „Pytanie, jak to działa na małże, na plankton, na te rzeczy, którymi się żywią ryby. To jest bardzo ważne, bo od tego zależy też to, co się będzie działo w morzu i pozwoliłoby to nam po części zawęzić, jaka to substancja” – dodał.
Czytaj także: Niemcy przedstawili najnowsze badania wody z Odry
Źr.: TVN24