Serwis bielsko.info przedstawia historię kobiety, która udałą się do kościoła, aby dokonać apostazji. Na miejscu nie wszystko poszło jednak zgodnie z planem.
O sprawie informuje serwis bielsko.info, którego dziennikarze powołują się na historię opowiedzianą przez jedną z czytelniczek. Kobieta udała się do parafii w Bielsku-Białej, aby dokonać apostazji. Chciała bowiem definitywnie wystąpić z Kościoła Katolickiego.
Przyjął ją ksiądz, który sprawił, że nie wszystko poszło dokładnie tak, jak to sobie zaplanowała. – Rozmowa zaczęła się dobrze, pan był bardzo grzeczny, lecz nie potrafił zrozumieć mojej decyzji i nalegał, by zwracać się do niego „poprawnie”, per ksiądz proboszcz – opowiada kobieta.
– Później jednak opowiadał o sytuacjach, gdy apostazja była potrzebna, by dołączyć do SS w czasach wojny oraz wypytywał o jakieś szatańskie grupy i sytuacje, które miałabym odprawiać nad odpisem aktu chrztu – dodała.
Poszła dokonać apostazji. Miała trudną rozmowę
Na tym jednak nie koniec. Kobieta przyznaje bowiem, że wspomniana rozmowa była dla niej dość krępująca. Dodała, iż trwała ona godzinę. Dopiero po tym czasie opuściła kościół.
– Było to dla mnie dość krępujące, cała rozmowa trwała ponad godzinę, więc byłam naprawdę szczęśliwa, gdy stamtąd wyszłam. Poczułam, że to już koniec – powiedziała w rozmowie z serwisem bielsko.info.
Warto jednak pamiętać, że taka rozmowa jest standardową procedurą w procesie apostazji. W jej trakcie duchowny pyta osobę, która się do niego zgłosiła, dlaczego zdecydowała się opuścić wspólnotę Kościoła Katolickiego.