Nawet 75 procent może wynosić śmiertelność wirusa Nipah. Podobnie jak w przypadku SARS-CoV-2, jego naturalnymi żywicielami są zwierzęta. Jego ogniska pojawiają się w Azji a Światowa Organizacja Zdrowia robi wszystko, by zatrzymać je na jak najwcześniejszym etapie.
Nipah to jeden z tych wirusów, które, zdaniem ekspertów WHO, mogłyby dać początek kolejnej pandemii. W takiej sytuacji mogłaby być ona znacznie bardziej niebezpieczna, niż obecna. Choroba wywoływana przez wirusa atakuje bowiem między innymi mózg, przez co śmiertelność jest bardzo wysoka.
Podobnie jak w przypadku SARS-CoV-2, naturalnymi żywicielami wirusa Nipah są zwierzęta, głównie owocożerne nietoperze, od których zarazili się ludzie. W latach 2001-2011 w Azji odnotowano aż 11 ognisk wirusa, między innymi w Chinach, Indiach oraz Bangladeszu. Według oficjalnych danych, zachorowało 196 osób, spośród których aż 150 zmarło. Stąd szacuje się, że śmiertelność wirusa może sięgać nawet 75 procent.
Światowa Organizacja Zdrowia dąży do tego, by rozwój wirusa Nipah zatrzymywać na jak najwcześniejszym etapie. Zwłaszcza, że okres inkubacji wirusa wynosi nawet 45 dni, co oznacza, że w tym czasie chory nie zdaje sobie sprawę ze swojego stanu zdrowia, a może zakażać innych. Objawy zakażenia to problemy z oddychaniem, ból gardła, kaszel i zmęczenie, ale również zapalenie i obrzęk mózgu.
Czytaj także: Najnowsze dane o koronawirusie. Mamy spadek zakażeń
Źr.: BBC