Faza grupowa rozgrywanego na słoweńskich parkietach Eurobasketu dobiegła końca. W grze o tytuł najlepszej drużyny Starego Kontynentu pozostało dwanaście drużyn. Niestety, nie ma wśród nich reprezentacji Polski, która wczoraj pożegnała się z turniejem.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Prowadzeni przez Dirka Bauermanna Polacy już dawno stracili szansę na wyjście z grupy, odnosząc w czterech pierwszych spotkaniach cztery przegrane. Na szczęście, nasi zawodnicy zmobilizowali się na ostatni mecz grupy C, w którym to pewnie pokonali 71-61 gospodarzy. Trzeba przyznać, że wygrana nad Słoweńcami nie była zagrożona właściwie nawet przez chwilę, a biało- czerwoni zaprezentowali w tym spotkaniu wszystkie atuty, jakich zabrakło im we wcześniejszej fazie turnieju: dobra gra na obwodzie, skuteczność zza linii 6,25 m, szybkie i widowiskowe rozegrania akcji, twarda obrona a przede wszystkim dobra gra pod tablicami i trafianie rzutów osobistych. Wreszcie na poziomie, jakiego oczekiwali od niego kibice zagrał Marcin Gortat, od którego skuteczniejszy był dzisiaj jedynie Thomas Kelati, do którego także zgłaszano za grę w tym turnieju duże pretensje. Reasumując, wygrana w ostatnim pojedynku nie może zatrzeć fatalnego obrazu, jaki zostawili po sobie typowani przecież do gry o medale zawodnicy. W przekroju całego turnieju zawiodła większość graczy, dobrze spisywał się jedynie kończący reprezentacyjną karierę Michał Ignerski. Władze Polskiego Związku Koszykówki, na czele z prezesem Bachańskim muszą szybko podjąć decyzję, czy trener Bauermann jest osobą gwarantującą poprawę gry i to w dość krótkim czasie- już za rok eliminacje do kolejnych Mistrzostw Europy. Koszykarze stoją co prawda murem za niemieckim szkoleniowcem, jednak wyniki ewidentnie go nie bronią.
Porażka z Polską, skomplikowała sytuację Słoweńców. Gospodarze Mistrzostw, ze względu na także wcześniejszą przegraną z Chorwatami, zostali sklasyfikowani dopiero na trzecim miejscu w grupie, co jednak pozwoliło im na znalezienie się w TOP 12 turnieju. Grupę C wygrali, mimo przegranej w drugiej kolejce, broniący tytułu Hiszpanie. Podopieczni Juana Orengi, osłabieni brakiem swoich największych gwiazd- centra Los Angeles Lakers Paua Gasola i obrońcy Barcelony Juana Carlosa Navarro, poza nieudanym spotkaniem ze Słoweńcami notują znakomite wyniki gromiąc pozostałych rywali- dość powiedzieć, że zanotowali stosunek małych punktów na poziomie +100. Z grupy wychodzą także Chorwaci, chociaż po klęsce w pierwszym meczu z Hiszpanami wielu obserwatorów zdążyło ich skreślić. Zawodnicy z Bałkanów nie grali zbyt efektownie, ale bardzo efektywnie i w nagrodę będą rywalizować w kolejnej rundzie, w odróżnieniu do Czechów i Gruzinów, którzy podzielili los naszych kadrowiczów i odpadli z turnieju.
Co ciekawego działo się w pozostałych grupach ? Zwycięskie zespoły z „polskiej” grupy w drugiej fazie zagrają z najlepszą trójką grupy D, w której dominowali Włosi. Azzurri nie byli przed zawodami stawiani w gronie faworytów, ze względu na poważne osłabienie brakiem dwóch najsłynniejszych swoich zawodników- Andrei Bargnaniego i Danillo Gallinariego, a także kryzys koszykówki, jaki dotknął ich kraj w ostatnich sezonach. Włoscy koszykarze nic sobie jednak z tych przepowiedni nie robili, wygrali komplet meczów i dzisiaj są już stawiani w gronie głównych faworytów do złotego medalu. Awans do dalszych gier uzyskali także rewelacyjni Finowie ( przypomnijmy, że w ubiegłorocznych eliminacjach uplasowali się oni za polską kadrą ) oraz zawsze silni Grecy. Odpadają Szwedzi, wicemistrzowie świata- Turcy, a także Rosjanie. Zwłaszcza pożegnanie się z turniejem dwóch ostatnich drużyn stanowi niespodziankę. Turcy jednak od czasu zdobycia srebra na Mundialu u siebie w 2010 roku grają coraz słabiej, co potwierdzili w Słowenii. Rosjanie, z kolei którzy wygrali jedynie ostatni mecz właśnie z Turkami, przyjechali bardzo osłabieni, bez słynnego Andreja Kirilenki, a także Timofieja Mozgowa i Wiktora Chriapy.
Grupę A wygrali Francuzi, uważani za jednych z głównych faworytów zawodów. Trójkolorowym nie zaszkodziła inauguracyjna przegrana z Niemcami, potem wygrali cztery mecze z rzędu, w tym z Ukraińcami, dla których była to jedyna porażka w grupie i którzy pewnie zajęli drugie miejsce w tabeli, również oczywiście premiowane awansem dalej. Ciekawie wyglądała rywalizacja o trzecią pozycję, która ostatecznie przypadła Belgom. Zespół bez wielkich gwiazd rozgrywa na bałkańskich halach całkiem niezły turniej, czego nagrodzeniem jest wyprzedzenie w tabeli Brytyjczyków ( bez Luola Denga i Bena Gordona ), Niemców ( brak Dirka Nowitzkiego ) i Izraelczyków. Zwłaszcza pozycja ostatniej z tych reprezentacji jest dla jej kibiców sporym rozczarowaniem. Izrael przyjechał do Słowenii w najsilniejszym możliwym składzie, z Omrim Casspim na czele i wobec osłabieni Brytyjczyków i Niemców wyjście z grupy wydawało się niemal pewne. Sił starczyło jednak jedynie na pokonanie Belgów, którym porażka w tym meczu i tak nie przeszkodziła w awansie.
Najciekawszą i najbardziej wyrównaną grupą Eurobasketu 2013 była bez wątpienia grupa B. Mecze w niej były najbardziej wyrównane, a wyniki oscylowały wokół remisu. Aż cztery zespoły wygrały po trzy mecze i zgarnęły osiem punktów. Ostatecznie do dalszej fazy przeszły : Serbia ( w jej grze nie było widać braku jednego z największych gwiazdorów europejskiego basketu, Milosa Teodosicia ), Łotwa (zdaniem wielu największa sensacja Eurobasketu ) i Litwa, która tradycyjnie była i jest uznawana za faworyta mistrzostw Europy. Seria trzech zwycięstw z rzędu nie dała awansu Bośniakom, którzy przez najsłabszy z czołowej czwórki bilans starć bezpośrednich pożegnali się z turniejem. Oprócz nich do domu wracają Czarnogórcy oraz rewelacja mistrzostw sprzed dwóch lat- Macedonia, której skład praktycznie się nie zmienił, ale jak widać forma pikowała w dół, a rywale nauczyli się grać z koszykarzami z tego bałkańskiego kraju, którzy w 2011 roku byli w większości nieznani szerokiej publiczności.
W drugiej rundzie, zespoły z grup A i B utworzą grupę E, a z grup C i D grupę F. Grać będą systemem każdy z każdym, przy czym mecze między zespołami, które rywalizowały w pierwszej rundzie będą zaliczone do tabeli. Awans do ćwierćfinałów uzyskają po cztery zespoły z każdej z dwóch grup. Od ćwierćfinałów rozgrywki będą toczyć się systemem pucharowym.
Foto: FIBA Europe/it.wikipedia.org