Media obiegło nagranie ukazujące, jak wyglądał pierwszy polski Krab zniszczony na Ukrainie. Znany ekspert Jarosław Wolski wyjaśnił, że polskiej broni nie utracono na skutek uderzenia Rosjan. Winę ponosi załoga.
Nagranie ukazujące zniszczony pojazd od pewnego czasu krążyło w sieci. Nie wszyscy mieli pewność, czy to rzeczywiście jest zniszczony Krab, ale strona ukraińska potwierdziła, że tak jest. Informowano, że załoga miała nie doznać obrażeń, ale nie informowano, w jakich okolicznościach doszło do utraty broni.
Tymczasem Jarosław Wolski opisał na Twitterze dość precyzyjnie, jak doszło do eksplozji. Co ciekawe, według jego informacji to wcale nie rosyjski atak doprowadził do zniszczenia polskiej armatohaubicy. Winę ponosi ukraińska załoga, która źle użytkowała sprzęt.
Czytaj także: Kadyrow chce zająć… kraje NATO. „Bez problemu”
„Żeby nie było nieporozumień: Ukraiński Krab został stracony na skutek „backfire” czyli albo przedwczesnego zapłonu umieszczanego w lufie ładunku miotającego albo zassania do przedziału załogi niedopalonego ładunku miotającego” – tłumaczy Wolski na Twitterze. „Przyczyną było rażące przekroczenie przez załogę szybkostrzelności oraz trzymanie ładunków modularnych nie w pojemnikach. Nie wiadomo czy Deugra nie była wyłączona – to niestety częsta praktyka Ukraińców” – dodaje.
„Backfire zapalił jeden z ładunków. Myślę że jednak w tym wozie Deugra była aktywna skoro załoga zdołała uciec i wynieść ciężko poparzonego ładowniczego. Tj Deugra chyba stłumiła na chwilę ogień” – pisze dalej Wolski.
„Ogień zapalił resztę ładunków, potem eksplodowała amunicja 155mm. Kompletnie bezsensowna strata pojazdu. Przy czym na naszych poligonach były takie akcje ale związane z wadliwą polską amunicją w Leopardzie 2A4 oraz w PT-91. Ale to było coś dekadę temu prawie” – pisze Wolski.
Źr. twitter; wmeritum.pl