Zakaz handlu w niedzielę, czyli projekt ustawy przygotowany przez „Solidarność” i zaakceptowany przez Prawo i Sprawiedliwość, stał się przyczyną wielu dyskusji. Pomysł, który najprawdopodobniej wejdzie w życie ma jednak wiele mankamentów, które w swoim wideoblogu wskazał publicysta tygodnika „Do Rzeczy”, Łukasz Warzecha.
Warzecha podkreśla, że losy projektu właśnie się decydują, a spór o jego formę odbywa się pomiędzy dwiema pisowskimi frakcjami. Jedna z nich to frakcja, którą Warzecha umownie nazywa „liberalną” (jak podkreśla trudno jest ją nazwać całkowicie liberalną) z Jarosławem Gowinem oraz Mateuszem Morawieckim, zaś druga to frakcja socjalistyczna, do której należy m.in. minister Elżbieta Rafalska. Ten spór nie dotyczy już niestety tego, czy zakaz wprowadzać, ale raczej tego jaki miałby on mieć zakres. I tutaj pojawiają się różne argumenty zwolenników tego zakazu, których niestety większość z nich nie trzyma się kupy – mówi publicysta.
Warzecha zauważa, że według projektu dotyczące zakazu handlu w niedzielę wolne mieliby jedynie pracownicy sklepów wielkopowierzchniowych oraz centrów handlowych. Dlaczego kelnerka z kawiarni w centrum handlowym ma zostać przymusowo wysłana do domu, a kelnerka z identycznej kawiarni, nawet identycznej sieci, ale nie w centrum handlowym, tylko położonej gdzieś przy ulicy, już tego wolnego nie będzie miała? – pyta. Wolne mają mieć ci, którzy nie wykonują zawodów niezbędnych. Zgodzimy się, że policjanci, lekarze, czy strażacy wykonują zawody niezbędne. No, ale można sobie zadać pytanie dlaczego kelnerzy mają pracować w niedzielę? Dlaczego mają pracować aktorzy, bileterzy w kinach, w teatrach? Dlaczego oni mają mieć niedziele zajęte? Konsekwencji tu nie ma żadnej – dodał po chwili.
Czytaj także: W niedzielę praca do 13:00. Kompromis ws. zakazu handlu?
Jakie będą konsekwencje zakazu? Myślę, że większość wyborców PiS odbierze to, jako interwencję w ich prywatne nawyki i odbierze to źle. Victor Orban tę lekcję odrobił, odebrał po roku obowiązywania podobnego zakazu na Węgrzech. Został on zniesiony m.in., dlatego, że wyborcy Fideszu nie byli specjalnie z niego zadowoleni – przypomniał.
źródło, fot: YouTube/TygodnikLisickiego