Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, skomentował krok Bułgarii, Macedonii Północnej i Czarnogóry. Polityk musiał odwołać swoją zaplanowaną wizytę w Serbii. Żaden z krajów sąsiadujących z Serbią nie zgodził się bowiem na przelot jego samolotu.
Ławrow leciał do Serbii gdzie miał się spotkać m.in. z prezydentem tego kraju Aleksandrem Vucziciem. Poinformował on jeszcze pod koniec maja, że uzgodnił z Władimirem Putinem trzyletni kontrakt na dostawy gazu z Rosji.
Czytaj także: Niemiecka gazeta zachwala polską broń: „Ukraińcy je ubóstwiają. Powstał kult”
Okazuje się jednak, że wizyta rosyjskiego ministra spraw zagranicznych musiała zostać odwołana. Kraje sąsiadujące z Serbią, a więc Bułgaria, Macedonia Północna i Czarnogóra, które zamknęły przestrzeń powietrzną dla rosyjskich samolotów, nie zgodziły się na przelot Ławrowa przez ich terytorium. Serbskie media spekulowały, że być może Ławrow wynajmie maszynę z kraju trzeciego albo poleci samolotem rejsowym linii Air Serbia, jednak byłaby to sytuacja bez precedensu. Wizytę odwołano.
W końcu do sprawy odniósł się sam Ławrow. Jego zdaniem decyzja tych krajów, która uniemożliwiła mu przelot do Serbii, jest bezprecedensowa. Stwierdził również, że nie otrzymał żadnych wyjaśnień, dotyczących tych decyzji. Działanie Bułgarii, Macedonii Północnej i Czarnogóry zostało określone przez Kreml jako „wrogie”.
Czytaj także: Iga Świątek wsparła Ukrainę. Rosjanie manipulują jej słowami
„Najważniejsze, że nikt nie będzie w stanie zniszczyć naszych stosunków z Serbią” – podkreślił Ławrow. „Jeśli wizyta rosyjskiego ministra spraw zagranicznych w Serbii jest postrzegana na Zachodzie jako coś, co zbliża do zagrożenia na światową skalę, to na Zachodzie wyraźnie źle się dzieje” – dodał.
Źr. Interia