Dr Andrzej Bulandra, lekarz, który opiekował się 8-letnim Kamilkiem, udzielił wywiadu dla TVN24. Podczas rozmowy ujawnił, jak wyglądały rany chłopca, gdy ten trafił do szpitala.
Dr Bulandra powiedział, że w momencie, gdy chłopczyk został przewieziony do szpitala około 1/4 powierzchni jego ciała była silnie poparzona. Rany były przykryte… ubraniem. Odzież przykleiła się do ciała dziecka tak mocno, że trzeba ją było rozcinać.
Lekarz przyznaje, że jego uwagę zwróciło to, że oparzenia nie były świeże, lecz widać było, iż powstały jakiś czas temu. Medyk dodaje również, że obrażenia nie były leczone w fachowy sposób.
– Były brudne, zakażone, pokryte strupami. Nie widziałem żadnego efektu wcześniejszego leczenia – oświadczył dr Andrzej Bulandra i dodał, że tego typu oparzenia z pewnością musiały generować u dziecka duże dolegliwości bólowe.
Lekarz ujawnia, w jakim stanie Kamilek trafił do szpitala
– Na pewno tego typu oparzenia związane są z bardzo dużymi dolegliwościami bólowymi. Przez te parę dni od momentu oparzenia do przybycia do szpitala musiało to być duże cierpienie – powiedział dr Bulandra.
Lekarz przyznał, że w związku z faktem, iż duża część ciała chłopca była poparzona, zaczęła się u niego rozwijać choroba oparzeniowa. Dodatkowo, dziecko miało złamania, które również generowały stany zapalne. – Złamanie to też jest proces zapalny, też tam się dzieją różne rzeczy na poziomie biologicznym, biochemicznym, komórkowym, które mają wpływ na zaostrzenie tej choroby oparzeniowej – oświadczył.
Oprócz obrażeń w postaci oparzeń i złamań chłopiec był też bardzo osłabiony przez liczne niedobory. Był niedożywiony oraz odwodniony, co również negatywnie wpływało na jego stan zdrowia.