Po blamażu w meczu Polski z Mołdawią, z dziennikarzami nie chciał rozmawiać Robert Lewandowski, co spotkało się z olbrzymią krytyką ekspertów. Dopiero nieco później kapitan polskiej Kadry zdecydował się stanąć przed kamerami. Doszło nawet do incydentu z jednym z kibiców.
Bezpośrednio po katastrofalnej klapie w meczu z Mołdawią nikt z piłkarzy nie zdecydował się na rozmowę z obecnymi na murawie reporterami. Dopiero po chwili wyszli Jan Bednarek i Piotr Zieliński, którzy kajali się z powodu porażki. Na konferencji prasowej porażkę próbował analizować Fernando Santos. Robert Lewandowski nie zdecydował się na rozmowę z dziennikarzami. Kapitan zrobił to jednak dopiero dużo później, po prysznicu i odpowiednim upływie czasu potrzebnym być może na opanowanie emocji.
Lewandowski z nietęgą miną stanął przed dziennikarzami w strefie mieszanej na stadionie w Kiszyniowie. „Strzelasz dwa gole, a potem tracisz trzy i to jeszcze w taki sposób… To na pewno boli. Na tę chwilę margines błędu jest już naprawdę mały” – mówił kapitan reprezentacji.
„Ciężko mi powiedzieć, co wydarzyło się w drugiej połowie. Popełniliśmy jeden, potem drugi błąd i straciliśmy pewność siebie. Po pierwszej, szybko straconej, bramce zupełnie zatraciliśmy się w tym, co mamy grać. Mieliśmy jeszcze sytuację na „zabicie” tego meczu, ale jej nie wykorzystaliśmy. Ciężko jest mi w ogóle powiedzieć, co się stało. To jest po prostu niewiarygodne” — przyznał Lewandowski. „Musimy patrzeć do przodu, margines błędu jest bardzo mały. Musimy wygrywać wszystkie kolejne mecze” – dodał.
Następnie padło pytanie od jednego z dziennikarzy, co Lewandowski czuje po takiej katastrofie. Nie zdążył jednak odpowiedzieć, bo w tle rozbrzmiał głośny okrzyk. „Lewy, zmień trenera!” – krzyknął przechodzący polski kibic, który znalazł się tam chyba przypadkiem. Lewy na chwilę zamilkł i posłał kibicowi nienawistne spojrzenie. Potem starał się wrócić do wywiadu. „Co czuję? A co mogę czuć? Wielkie rozczarowanie” — zakończył.