Powszechnie wiadomo, że nastroje społeczne co do zasady radykalizują się w obliczu pogłębiającego się kryzysu skutkującego obniżeniem stopy życiowej zwykłego obywatela. Obecna depresja ekonomiczna odciska swe piętno najmocniej na pokoleniu młodych ludzi, którzy po ukończeniu studiów zderzają się z grubą ścianą braku perspektyw na przyszłość. Według oficjalnych statystyk, bezrobocie wśród młodych sięga już blisko 30 proc. Nieoficjalne statystyki są zapewne jeszcze gorsze, a doliczając do tego ogromną emigrację zarobkową to okaże się, że sytuacja młodzieży jest doprawdy dramatyczna.
Dodatkowo, młodzi bezrobotni znajdują się często na garnuszku rodziców, którym, wobec postępującej drożyzny, coraz trudniej jest związać koniec z końcem. Rozczarowani rządami Platformy Obywatelskiej nie zagłosują na PiS ze względu na lata czarnej propagandy wobec tej partii, a także z powodu swoistej kastowości i hermetyczności jej kierownictwa, które zdaje się być wyjątkowo uczulone na młodych, ambitnych i energicznych polityków. Jednocześnie, nierozerwalny klincz w jakim pozostają obydwa największe centrowe stronnictwa skutkuje rosnącym niezadowoleniem społecznym i niechęcią do całości obecnej klasy politycznej jako takiej. Daje nam to obraz społeczeństwa młodych oburzonych i starszych zniechęconych.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
W tak zarysowanej sytuacji pojawia się miejsce na nowe, wyraziste inicjatywy polityczne o charakterze radykalnym. Odpowiedzią na takie zapotrzebowanie staje się powstający oddolnie Ruch Narodowy. Jego radykalne hasła i młode twarze liderów napawają nadzieją zwłaszcza młodzież, która licznie popiera umacniającą się formację. Ludzie pozbawieni perspektyw zaczynają dostrzegać, że system III RP jest zbudowany w celu zapewnienia dostatku jedynie wybranym politykom, celebrytom i przedstawicielom biznesu. Wszystkie części tego systemu zostały ze sobą ściśle związane podczas tzw. zmiany ustroju czego symbolem po dziś dzień pozostaje okrągłostołowa umowa. Młodzież, która de facto jest straconym pokoleniem, oczekuje radykalnych zmian gwarantujących godziwe życie. Nic dziwnego, że ich sympatie kierują się ku tym, którzy, domagając się obalenia republiki okrągłego stołu, są na tą zmianę największą nadzieją.
Wobec rosnącej siły radykalnej prawicy nie chce pozostać obojętna lewica, która programowo powinna stawać w obronie najuboższych. Sojusz Lewicy Demokratycznej przez lata starał się odsunąć od siebie oskarżenia o kontynuowanie linii komunistycznej PZPR, z której przecież wyrasta. Lewica mozolnie budowała swój nowy wizerunek kreując się na typową europejską partię centrolewicową. W dobie pogłębiającego się kryzysu ekonomicznego i radykalizacji nastrojów społecznych nastąpił powrót do retorycznego akcentowania rzekomych pozytywnych aspektów socjalizmu. Na pochodach pierwszomajowych ponownie zagościły symbole sierpa i młota, a na kongresach odśpiewywana jest „Międzynarodówka”.
Podobnie jak wzrastające poparcie dla radykalnej prawicy jest trendem ogólnoeuropejskim tak samo i radykalizacja socjalistów dryfująca w kierunku komunizmu staje się coraz powszechniejsza na Starym Kontynencie. Nieco przebrzmiały już ruch tzw. Oburzonych, o którego protestach było głośno w wielu krajach zachodnich, znajdował się przecież pod wodzą neomarksistów czystej wody. Najwidoczniej SLD również postanowiło zaczerpnąć z tej ogólnoeuropejskiej mody i podjęło z nacjonalistami licytację na radykalizm. Niestety chyba nie dostrzegają oni, że taki ruch w wykonaniu Leszka Millera czy nieobecnego już w SLD Ryszarda Kalisza zakrawa o śmieszność. Przez lata zrobili wszystko aby doczekać się wymownego miana „kawiorowej lewicy”. Postkomuniści są częścią obecnego systemu III RP i jeśli w owej licytacji na radykalizm dojdą do haseł antysystemowych będzie to chwila ich totalnej kompromitacji.
W licytacji na radykalizm na lewej flance bierze udział też Janusz Palikot. Ze swymi hasłami nowej lewicy mógł jawić się jako potencjalne zagrożenie dla SLD, ale też i dla narodowców. Mając w swych szeregach głównie nowych, nieznanych szerzej działaczy mógł stać się grabarzem starych i zużytych postkomunistów przebijając ich osinowym kołkiem autentyczności i świeżości. Z kolei narodowców mógł wyprzedzić w zdobyciu poparcia młodzieży, która ulegając demagogicznym hasłom fałszywej tolerancji i radykalnego antyklerykalizmu mogła wybrać tęczową alternatywę. Wszystkie te zagrożenia okazały się nierealne w dniu wprowadzenia do sejmu grupy cyrkowców, których czas zapewne skończy się po najbliższych wyborach.
Licytacja o rząd dusz coraz bardziej niezadowolonego i radykalizującego się społeczeństwa trwa w najlepsze. Wobec nieautentyczności SLD i kabaretowego charakteru Ruchu Palikota na prowadzeniu są aktualnie narodowcy, którzy jawią się jako realna alternatywa dla tego co aktualnie oferują nam polskie formacje polityczne. Mało prawdopodobne aby lewica była zdolna wyklarować jakąś poważniejszą siłę mogącą zagrozić dominacji narodowców ze względu na kompromitację komunizmu po blisko pół wieku rządów w Polsce.