Polskie Stowarzyszenie Pracowników Ochrony (PSPO) wystosowało list otwarty do Elżbiety Rafalskiej, ministra rodziny, pracy i polityki społecznej. W liście znalazły się postulaty odnoszące się wprowadzenia godzinowej pracy minimalnej na poziomie 12 zł, jak również zmian w przepisach, by ochroniarze nie byli nagminnie zatrudniani na umowach-zlecenie.
Stowarzyszenie zaznacza na wstępie, że ich celem jest dbanie o interesy „pracowników ochrony na co dzień dbających o nasze bezpieczeństwo”.
Według PSPO godzinna stawka 12 zł powinna być wprowadzona natychmiast, ponieważ jest to „minimum do egzystencji, które już dawno powinno być wprowadzone”.
Jeżeli firma ochrony nie jest przygotowana na zapłatę pracownikowi ochrony minimum jakie za pracę powinno mu się należeć to nie powinna wykonywać się zlecenie wykonania usługi ochrony osób i mienia. (pisownia oryginalna)
– czytamy w liście.
Stowarzyszenie nie podziela również zdania, że pracownicy ochrony powinni posiadać odpowiedni czas na podniesienie swoich umiejętności, kwalifikacji oraz wiedzy.
PSPO nie zgadza się z tą argumentacją ponieważ zdecydowana większość pracowników ochrony w naszym kraju po prostu nie stać finansowo na podnoszenie umiejętności i kwalifikacji jak również nie są w stanie wygospodarować odpowiedniej ilości czasu gdyż aby godnie zarobić muszą pracować minimum 300-400 godzin w miesiącu co stanowczo wykracza ponad etatową liczbę godzin. (pisownia oryginalna)
Jak zaznaczają przedstawiciele organizacji zrzeszającej pracowników ochrony, szybkie podwyższenie płacy minimalnej do 12 zł na godzinę pozwoli pracownikom zarabiać więcej „a co za tym idzie pozyskać kwalifikacje umożliwiające poszerzenie swoich umiejętności a zarazem spowoduje to iż pracownik będzie posiadał więcej czasu dla swoich najbliższych”.
Autorzy listu odpierają także argument, że wprowadzenie płacy minimalnej spowoduje zwolnienia pracowników ochrony.
Faktem jest iż niektóre firmy które zlecają wykonanie usługi ochrony osób i mienia nie będą chciały płacić więcej za w/w usługę. Nie mniej jednak nadal będą chciały posiadać pracowników ochrony którzy będą dbać o bezpieczeństwo w obiekcie. Doprowadzi to w efekcie do zmniejszenia liczby roboczogodzin z np. 400/miesięcznie do 200/miesięcznie i przeniesienia środków finansowych z zaoszczędzonych godzin na godziny które pozostały aby pracownik mógł zarobić minimalną stawkę. Co ważne aktualnie 400 w/w roboczogodzin nie przepracowuje 2 pracowników ale 1 pracownik, a więc obniżenie ilości roboczogodzin nie spowoduje zmniejszenia liczby miejsc pracy ale zmniejszenie liczby godzin jakie dany pracownik przepracowuje. (pisownia oryginalna)
Jak twierdzą autorzy listu, zaoszczędzony w ten sposób czas doprowadzi w efekcie do możliwości podniesienia kwalifikacji oraz pozwoli pracownikom na spędzanie większej ilości czasu z rodziną.
Umowa o pracę zamiast zlecenia
Kolejna kwestia, o jaką apelują autorzy listu dotyczy zbyt częstego używania umów-zleceń przy zatrudnianiu pracowników ochrony. Twierdzą oni, że praca przy ochronie osób i mienia „wypełnia wszystkie znamiona stosunku pracy i nie powinna ona zgodnie z prawem być wykonywana na podstawie umowy-zlecenia”.
Zazwyczaj jedynym argumentem przemawiającym za tym, że nie jest to stosunek pracy jest oświadczenie podsunięte do podpisania (lub przepisania odręcznie) przez pracownika/zleceniobiorcę, że nie chce on umowy o pracę, tylko chce pracować na umowie cywilnoprawnej. […] A więc jest to patologia, którą także należałoby wyeliminować.
Stowarzyszenie liczy, że zmiany w Kodeksie Pracy, o których wspominają w swoim liście otwartym będą przez ministerstwo rozpatrzone, a wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej, które ma niebawem wejść w życie, jest tylko początkiem zmian, nie tylko w kwestii pracowników ochrony, ale i pracowników w ogóle.
Czy te zmiany mają sens?
Komentarz:
Oczywiście nie twierdzę, że autorzy wspomnianego listu mają na celu pogorszenie sytuacji pracowników ochrony. Nie podejrzewam autorów o złe intencje, jednakże jestem przekonany, że autorzy nie mają większego pojęcia o funkcjonowaniu gospodarki, a więc i rynku pracy. Praca w ochronie nie zawsze, a pewnie rzadziej niż częściej, jest pracą lekką, łatwą i przyjemną. Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę z niebezpieczeństw na jakie pracownicy ochrony są narażeni.
Prawdziwym problemem nie są intencje ludzi skupionych w Stowarzyszeniu, tylko skutki, jakie powstałyby, gdyby proponowane zmiany faktycznie weszły w życie.
Gospodarka nie działa na zasadzie „zbioru pobożnych życzeń”, tylko jest nakierowana na chłodną kalkulację. Przedsiębiorcy nie zatrudniają pracowników, by tworzyć miejsca pracy. Nie to jest celem. Celem jest produkcja dóbr, które będą zaspokajały potrzeby konsumentów. W przypadku, gdy jakiś składnik produkcji staje się nieopłacalny, przedsiębiorcy nie będą utrzymywać tych miejsc pracy dla swojej satysfakcji.
Czym się może skończyć wprowadzenie zmian zaproponowanych w liście?
Np. tym, że obiekty, które dotąd były chronione przez trzech lub czterech pracowników, od tej pory będą ochraniane przez dwóch, przy jednoczesnym zwiększeniu intensywności ich pracy. Nie można osiągnąć opłacalności, wpisując ją do ustawy.
Jeżeli rząd ugnie się pod naciskiem jednej grupy pracowników najemnych, możemy być przekonani, że za chwilę pojawią się następni i następni. Stworzy to błędne koło, którego rezultatem może być sytuacja, w której roszczenia wszystkich grup będą zaspokojone, jednak rezultat będzie daleki od oczekiwanego.
Jedynym rozwiązaniem, które dotyczy wszystkich pracowników, bez względu na branżę, w której działają jest likwidacja barier utrudniających dostęp do rynku, zredukowanie obciążeń podatkowych, uzyskiwania pozwoleń i licencji, możliwości zakładania własnych działalności gospodarczych.
Nie ma innego rozwiązania.
źródło: http://pspo.eu/
fot. http://pspo.eu/