PGE Skra Bełchatów przegrała z Berlinem Recycling Volleys 3:2 w meczu o miano trzeciej drużyny w Europie. Mecz przyniósł dużo emocji, choć obie drużyny nie wystrzegały się sporej ilości błędów.
Falowanie i spadanie
Początek spotkania był bardzo wyrównany, co pokazywało, że zarówno jedni, jak i drudzy zamierzali poprawić sobie humory (4:4). Szybko jednak to gospodarze przejęli inicjatywę, zdobywając kilka punktów z rzędu (8:5). Bełchatowianie mieli spory problem ze skończeniem ataku, co mocno odbijało się na wyniku (12:8). Wystarczyła jednak chwila, by polski zespół złapał kontakt z rywalem (14:13). Po serii świetnych zagrań Scotta Touzinsky’ego, berlińczycy ponownie uzyskali solidne prowadzenie (20:16). Miguel Falasca jeszcze poprosił o czas, lecz nie wniósł on czegoś nowego do gry Skry, dlatego pierwszy set zakończył się wynikiem 25:21.
Czytaj także: LM: Wielkie zwycięstwo Resovii! Minimum Skry
Podrażnieni mistrzowie Polski nie zwieszali głów, cały czas walecznie stawiając opór przeciwnikom (5:5). Dobre wejście Wojciecha Włodarczyka pomogła drużynie Skry wypracować solidną zaliczkę (8:11). Wydawało się, że przyjezdni mają wszystko pod kontrolą (10:15), lecz dzięki świetnej zagrywce Paula Carrola, wynik znów oscylował wokół remisu (14:15). Skra jeszcze raz zaatakowała, a dobry blok Karola Kłosa dał polskiej drużynie cztery „oczka” przewagi (16:20). Niemieccy siatkarze nie byli już w stanie powrócić do rywalizacji, dlatego doszło do wyrównania stanu meczu (19:25).
Krótka przerwa całkowicie nie wpłynęła na tempo spotkania, a obie ekipy wciąż walczyły na równym poziomie (4:4). „Pszczółki” mogły mieć wszystko po swojej stronie (6:8), lecz popełniały zdecydowanie za dużo błędów na zagrywce, przez co ich oponenci wyszli z drobnego kryzysu, zaczynając przejmować kontrolę na boisku (14:10). Gra podopiecznych Falaski kompletnie się rozsypała, z czego skrzętnie korzystali rywale (19:14). Goście jeszcze próbowali szarpnąć, lecz natychmiast zostawali skontrowani, przez co bełchatowianie stanęli w tym meczu pod ścianą (25:20).
Po kolejnej zmianie stron „żółto-czarni” zebrali się w sobie, ponownie wskakując na swój dobry poziom (3:5). Główną rolę w ekipie z Bełchatowa odgrywał Facundo Conte, który kilkoma zagraniami pomógł drużynie „odskoczyć” berlińczykom (7:12). Proste błędy sprawiły jednak, że gospodarze jeszcze mieli szansę na dogonienie przeciwników (11:13). Od tego momentu mecz stał się bardzo brzydki, gdyż zarówno jedni, jak i drudzy popełniali dużo błędów (15:18). Recycling jako pierwszy wziął się w garść, dzięki czemu całkowicie zniwelowali swoje straty (20:20). Ostatecznie doszło do bardzo nerwowej końcówki, która padła łupem mistrzów Polski (26:28).
Tie-breaka zdecydowanie lepiej rozpoczęli podopieczni Marka Lebedewa, dyktując Skrze warunki (4:2). Polski klub znów miał problem, by skończyć atak, przez co ich strata szybko nabrała niebezpiecznych rozmiarów (7:3). Niemiecka drużyna nagle się zacięła w ataku, łapiąc się na trzy bloki, które spowodowały, że Skra złapała kontakt z oponentem (10:9). Fatalne błędy w polu serwisowym bełchatowian na ich szczęście nie były straszliwe w skutkach, dlatego kibice zgromadzeni w hali po raz kolejny mogli oglądać „końcówkę” (14:14). Po wielu emocjach to siatkarze z Berlina mogli cieszyć się z trzeciego miejsca (23:21).
Berlin Recycling Volleys – PGE Skra Bełchatów 3:2 (25:21, 19:25, 25:20, 26:28, 23:21)
Źródło: inf. własna
Fot.: Patryk Głowacki/wMeritum.pl