Adam Małysz w rozmowie z TVN nie krył niepokoju formą polskich skoczków. Stwierdził, że treningi w Ramsau nie były dobrze zorganizowane i trudno jest dalej usprawiedliwiać słabą dyspozycję zawodników. „Mam nadzieję, że Michal Doleżal będzie miał sprecyzowany plan, co dalej zrobić” – stwierdził.
Od początku obecnego sezonu Pucharu Świata dyspozycja polskich skoczków mocno niepokoi. Coraz lepsze próby oddaje jedynie Kamil Stoch, u którego trudno jeszcze mówić o szczycie czy stabilizacji formy, ale wyraźnie widać poprawę. Niedawno Stoch stanął na podium, a podczas sobotnich zawodów w Engelbergu zajął szóste miejsce, awansując do drugiej serii jako jedyny z Polaków.
Problemy z Engelbergu zaczęły się już w piątek, gdy już na etapie kwalifikacji odpadł Piotr Żyła. Nie lepiej było w sobotę, ponieważ pozostali zawodnicy, za wyjątkiem Kamila Stocha, odpadli już w pierwszej serii. Lider naszej kadry ostatecznie zakończył rywalizację na szóstym miejscu.
Niepokoju o formę zawodników nie kryje Adam Małysz. „Mamy Kamila Stocha, który ciągnie i prezentuje się tak, jak powinien. Pozostali są poniżej poziomu. Nie można już tego usprawiedliwiać” – stwierdził dyrektor PZN w rozmowie z TVN. „Wydawało się, że mało brakuje jeśli chodzi o technikę i sprzęt. Dzisiaj bałbym się tego stwierdzenia, patrząc, że skoki się nie poprawiły, a jest krok w tył” – dodał.
Zdaniem Adama Małysza, treningi w Ramsau, które miały pomóc Biało-Czerwonym w odbudowaniu formy, nie były prawidłowo zorganizowane. „Było za mało skoków. Potem wrócili do Wisły. Byłem na ich treningu. Najlepiej skakał Kuba Wolny, który w Engelbergu spisywał się fatalnie. Pytanie do trenerów, co dalej” – powiedział.
Czytaj także: Stoch wygra Turniej Czterech Skoczni? „Jest jednym z faworytów”
Żr.: TVN