Rozwój epidemii koronawirusa w Polsce będzie zależał m.in. od zachowania młodych ludzi. Zgodnie z decyzją władz odwołano zajęcia w szkołach i na uczelniach. Jednak minister zdrowia Łukasz Szumowski apeluje o rozwagę. – To nie jest czas na zabawę, to nie są ferie i nie jest czas wolny – podkreślił w TVP Info. Szef resortu zdrowia przypomina, że to zachowanie młodych ludzi miało wpływ na gwałtowny wzrost zachorowań we Włoszech.
Liczba zakażonych koronawirusem w Polsce systematycznie wzrasta. W środę wieczorem minister zdrowia Łukasz Szumowski informował o 31 potwierdzonych przypadkach. Nieco później szef KPRM Michał Dworczyk mówił już o 33 osobach z potwierdzoną obecnością koronawirusa. W czwartek rano doszło kilkanaście nowych przypadków.
W związku z ryzykiem gwałtownego wzrostu zachorowań, władze zdecydowały się zamknąć placówki oświatowe. Premier Mateusz Morawiecki poinformował, że na razie zaleca się zamknięcie na dwa tygodnie, licząc od przyszłego poniedziałku. Niewykluczone jednak, że placówki zostaną zamknięte na dłużej – zależy to od rozwoju sytuacji w kraju.
Minister zdrowia: Taki błąd zrobili Włosi
Miliony uczniów i studentów zostaną w domach. Tu pojawia się wielki problem – przykłady z innych krajów potwierdzają, że młodzi ludzie powinni zachować szczególną ostrożność. Mówił o tym minister Łukasz Szumowski w programie „Gość Wiadomości” w TVP Info. – To jest największy apel do ludzi młodych. To nie jest czas na zabawę, ferie i czas wolny – zaapelował.
Minister przypomniał, że gwałtowny rozwój epidemii we Włoszech to m.in. pokłosie zachowania młodego pokolenia, które nie stroniło od imprez. – Taki błąd zrobili Włosi. Oni spędzali ten czas właśnie w klubach, właśnie na imprezach. Efekt widzimy: załamanie się służby zdrowia, zgony – podkreśla Szumowski.
Podczas rozmowy minister tłumaczył, jak ważne jest przestrzeganie zaleceń służb sanitarnych. Ważne nie tylko dla nas, ale też dla całego społeczeństwa. Według Szumowskiego, osoby nie stosujące się do zaleceń dotyczących higieny zachowują się, jak piraci drogowi.
– To jest trochę tak, jakbyśmy byli piratem drogowym i jechali z prędkością 180 km na godzinę, mimo że inni próbują jechać normalnie. Będziemy winni poważnych konsekwencji, jeśli łamiemy normalną odpowiedzialność za innych – zaznaczył.
Źródło: TVP Info