Ministerstwo Obrony Narodowej dokona zakupu 13 tysięcy pocisków do czołgów Leopard. Resort zapłaci za uzbrojenie 240 milionów złotych. Ekipa rządząca zdążyła już odtrąbić swój sukces, ale eksperci alarmują, że zakupione pociski mogą okazać się za słabe.
Wśród osób, które sceptycznie podchodzą do zakupu wspomnianego elementu uzbrojenia, jest gen. Waldemar Skrzypczak. Wojskowy na łamach „Dziennika Gazety Prawnej” stwierdził, że pociski, które pozyska MON są zbyt przestarzałe. Dodał również, że ich siła rażenia nie jest wystarczająca, aby przebić pancerz rosyjskiego czołgu.
Jego zdaniem amunicja zakupiona przez MON posiada zbyt małą przebijalność pancerza. Pocisk jest bowiem w stanie wbić się jedynie na głębokość ok. 550 mm. Generał uważa, że jest to zbyt mało, aby nasze czołgi mogły poradzić sobie, np. z rosyjskimi T90. Zaznaczył również, że pociski są przestarzałe. Ich produkcja rozpoczęła się bowiem 30 lat temu, a przez ten czas pancerze czołgów stały się o wiele grubsze. Skrzypczak twierdzi, że w przypadku konfrontacji na polu bitwy pociski wystrzeliwane przez polskie Leopardy będą „odbijać się od pancerzy T90”.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Problemu nie widzi natomiast rzecznik MON Jacek Sońta, który skomentował całą sprawę na Twitterze.
Pocisk #Mesko ma parametry przebijalności nie gorsze z przebijalnością pocisków znajdujących się w zasobach innych państw.
„Dziennik Gazeta Prawna” zauważa także, iż zakup pocisków z mniejszą przebijalnością był niejako na MON wymuszony. Gdyby zdecydowano się na pozyskanie amunicji o większej przebijalności, to na dzień dzisiejszy nie dałoby się z niej korzystać. Czołgi Leopard nie są z nią bowiem kompatybilne.
źródło: Dziennik Gazeta Prawna, wprost.pl
Fot. Wikimedia/Piotr Drabik