Wciąż pod znakiem zapytania stoją tegoroczne matury. Jak informują media, niektórzy nauczyciele wystawiają swoim uczniom oceny końcowe w dni wolne, unikając w ten sposób przerywania strajku. W szkołach muszą się jednak zebrać rady pedagogiczne.
Zarówno nauczyciele, jak i strona rządowa nie chcą ustąpić. W czwartek mają się odbyć kolejne negocjacje, jednak trudno przypuszczać, by miały one przynieść znaczącą zmianę. Szczególnie, że szef Kancelarii Premiera, Michał Dworczyk zapowiedział już, że rząd przyjdzie do związkowców z propozycją, którą podpisała wcześniej oświatowa „Solidarność”.
W szkołach udało się do tej pory przeprowadzić zarówno egzaminy gimnazjalne, jak i egzaminy dla uczniów klas ósmych szkół podstawowych. Pod dużym znakiem stoją jednak egzaminy dojrzałości. Nauczyciele muszą z jednej strony wystawić oceny końcowe, a z drugiej w każdej szkole musi zebrać się rada pedagogiczna, co jest warunkiem dopuszczenia uczniów do matury. Same egzaminy wymagają również obecności większej liczby nauczycieli, w tym nauczycieli konkretnych przedmiotów.
Związek Nauczycielstwa Polskiego nie ukrywa, że w wielu szkołach szanse na przeprowadzenie matur są niskie. Nauczyciele są coraz bardziej zdeterminowani i na razie nic nie wskazuje na to, by doszło do porozumienia związkowców z rządem.
Nauczyciele klasyfikują uczniów w dni wolne
Niektórzy nauczyciele znaleźli sposób, by wystawić oceny końcowe tegorocznym maturzystom, nie przerywając jednocześnie strajku. Jak informuje Onet, sposobem jest klasyfikacja w dni wolne od pracy, przede wszystkim w sobotę.
Tak postąpili między innymi pedagodzy z Małopolski. „My nauczyciele małopolskich szkół, kierując się jedynie dobrem naszych tegorocznych maturzystów, podjęliśmy decyzję o wpisaniu ocen rocznych na zakończenie klas maturalnych do dzienników lekcyjnych w sobotę, 13 kwietnia” – czytamy w oświadczeniu.
Wiele wskazuje na to, że w najbliższą sobotę taką decyzję podejmie jeszcze więcej nauczycieli. To jednak nie rozwiązuje problemu, ponieważ do 26 kwietnia w każdej szkole musi zebrać się rada pedagogiczna. A o to będzie trudno, zwłaszcza że w części placówek strajkują wszyscy.
A co na to Związek Nauczycielstwa Polskiego? „Nauczyciele sami podejmują takie decyzje, nie ma żadnego odgórnego przykazu. Dlatego nie wiemy, w ilu szkołach w ten sposób zostały i dopiero zostaną wystawione oceny. Potrzebujemy czasu na zebranie takich danych” – powiedziała w rozmowie z Onetem Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka ZNP.
Czytaj także: Polacy nie chcą religii w szkołach? Zaskakujący sondaż
Źr.: Onet