Polacy mieszkający na Litwie od lat walczą o prawo do zawieszania dwujęzyczny nazw ulic. Dotychczas jednak kończyło się na karach administracyjnych i kosztami z nimi związanymi. Natomiast w Wilnie, przy udziale władz miejskich, udało się odsłonić tabliczkę z nazwą ulicy Warszawskiej po polsku. Nie spodobało się to jednak litewskim narodowcom.
Zobacz też: Spojrzenie z pogranicza: Równość po litewsku, czyli o obywatelach gorszego sortu
Z pewnością warto tutaj wspomnieć o tym, że w lutym tego roku miało miejsce podobne wydarzenie. W Wilnie odsłonięto wtedy tabliczkę z nazwą ulicy Islandzkiej w języku … islandzkim. Nic w tym nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że jest to niezgodne z litewskim prawem. Pisaliśmy o tym tutaj. Przypomnijmy, że dwujęzyczne tablice z nazwami ulic na Litwie są zabronione, stąd pojawiły się wtedy głosy oburzenia wśród Polaków mieszkających w tym państwie. Jak się jednak okazuje, przyszedł także czas na symboliczny gest skierowany do mniejszości polskiej oraz rosyjskiej. Chodzi o dwie ulice: Warszawską i Rosyjską.
Czytaj także: Powstańcy na profilowe!
Cieszę się, że mieszkamy w tak wspaniałym mieście, które od momentu założenia było wielonarodowe, bogate różnorodnością kultur litewskiej, polskiej, żydowskiej, rosyjskiej tatarskiej. Posiadamy ogromne bogactwo – zachęcam więc byśmy byli z niego dumni i pielęgnowali je. Odsłonięcie tej tabliczki nie jest być może najważniejszym wydarzeniem dla miasta, ale zarazem bardzo ważnym. Tabliczka z napisem „Warszawska” na ulicy, która nosi tę nazwę od ponad stu lat, jest potrzebna nie dlatego, że mieszkający w Wilnie Polacy nie znają języka litewskiego. Ta tabliczka jest symbolem, jest potrzebna, żebyśmy mogli być dumni z naszej historii, tradycji i siebie nawzajem. Trochę szkoda, że nie jest to ulica na starówce, ale z innej strony – znajduje się w pięknym i ważnym miejscu, obok Cmentarza na Rossie. Na starówce mamy ulicę Niemiecką, Rosyjską, nie ma jednak ani ulicy Polskiej ani Litewskiej – jest to chyba najlepsza ilustracja tego, do kogo to miasto przez lata należało
– mówił w czasie odsłonięcia polskiej tabliczki mer miasta – Remigijus Šimašius. Oprócz niego udział w uroczystości wziął m.in, dyrektor Instytutu Polskiego w Wilnie – Marcin Łapczyński.
Nie spodobało się to litewskim narodowcom, którzy zorganizowali pikietę w czasie odsłonięcia tabliczki z nawą ulicy po polsku. Jeden z uczestników trzymał plakat, na którym porównywał mera miasta do gen. Lucjana Żeligowskiego. Jak podkreśla portal wilnoteka.lt, narodowcy nie protestowali w lutym, kiedy pojawiła się islandzka tabliczka. Na pytanie dlaczego wtedy nie protestowali, jeden z nich odpowiedział „Oni nas nie okupowali”.
Narodowcy również nie pikietowali, kiedy podobna uroczystość dotyczyła rosyjskiej tabliczki. Została ona jednak zamalowana tego samego dnia.\
Źródło: wilnoteka.lt
Fot. Youtube.com/WilnotekaLT