Pacjenci z COVID-19 coraz częściej odczuwają nowe, niepokojące objawy – mówi „Gazecie Wyborczej” dr Miłosz Dobrogowski, zastępca dyrektora ds. medycznych szpitala w Zgierzu. Należą do nich między innymi dolegliwości układu pokarmowego.
Wiele wskazuje na to, że brytyjska mutacja koronawirusa może być odpowiedzialna za nowe objawy COVID-19. Dr Miłosz Dobrogowski mówił o nich w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. Okazuje się, że u części pacjentów dochodzi do bardzo poważnego uszkodzenia płuc, mimo że nie odczuwają oni żadnych objawów duszności.
Lekarz podał przykład mężczyzny, który po tym, jak trafił do szpitala, miał saturację na poziomie 60 procent. Następnego dnia zmarł. „Coraz częściej trafiają do nas pacjenci, którzy nie czują najmniejszych objawów duszności, choć ich płuca są bardzo zniszczone przez koronawirusa, a stan bardzo poważny i stanowczo powinni to czuć. To bardzo groźne, bo trafiają do nas z chorobą tak zaawansowaną, że utrudnia to skuteczne leczenie, a czasem wręcz je uniemożliwia” – powiedział.
Innym niepokojącym objawem, o którym mówił dr Dobrogowski, są dolegliwości ze strony układu pokarmowego. Czasem konieczna jest nawet operacja. „Mieliśmy już kilku pacjentów z ciężkim przebiegiem COVID-19, którzy mieli tzw. podniedrożność jelit, czyli częściową niedrożność. Oprócz poważnych zmian w płucach i ogólnego ciężkiego stanu, mieli objawy brzuszne, które sprawiały, że konieczna była operacja. W trakcie zabiegu okazywało się, że doszło do poważnego obrzęku jelit, który doprowadził do częściowej niedrożności” – mówił.
Źr.: Gazeta Wyborcza