Rząd dobrej zmiany zmienił już wiele. Państwowe spółki obsadził swoimi ludźmi, wymienił dziennikarzy w publicznych mediach, nałożył nowe podatki, „dał” 500 zł na dziecko i wiele innych. Wziął się również za abonament, który będziemy płacić wszyscy. Bardzo logiczne? Nie.
Opłata audiowizualna, bo tak będzie nazywać się nowa-stara danina, zastąpi abonament radiowo-telewizyjny. Zamiast 22,7 zł wszyscy Polacy zapłacą 15 zł. I w sumie powinniśmy się cieszyć. W kieszeniach podatników zostanie prawie 8 zł miesięcznie. W roku wychodzi niecałe 100 zł „oszczędności”. Jest jedno „ale”. Zapłacimy wszyscy.
Do tej pory abonament płaciło około 10% społeczeństwa. Wszystko dlatego, że nie każdy rejestrował na poczcie swój telewizor. Dodatkowo, nie było obowiązku wpuszczania do domu urzędnika, który miałby sprawdzić, czy faktycznie w gospodarstwie domowym nie ma telewizora. Rząd dobrej zmiany, w poszukiwaniu pieniędzy na dobre media, zagląda do kieszeni wszystkich Polaków. Koniec z przekrętami i oszustwami. Płacić będą wszyscy… w rachunku za prąd.
Czytaj także: 22 tys. zł opłaty audiowizualnej rocznie zapłaci krakowska piekarnia. Są firmy, których opłaty będą jeszcze wyższe
Z tego rozwiązania zapewne cieszą się pracownicy oraz zarząd TVP i Polskiego Radia. Wszak na konta tych dwóch podmiotów wpłynie sporo milionów więcej niż w latach ubiegłych. Według wstępnych wyliczeń nowa forma składki ma przynieść wpływy w wysokości 2,5 mld zł. W obecnym roku, według oszacowań KRRiT media publiczne uzyskają 661 mln zł. Prawdopodobnie podniesie się jakość serwowanych przez TVP i PR programów, będą mogły zwiększyć zatrudnienie oraz obniżyć ilość reklam. Tyle teorii. A jak to wygląda w praktyce?
W praktyce jest to zamach na nasze portfele. Czasem zdarza mi się czytać komentarze różnych osób, które deklarują, że nie oglądają telewizji, nie mają w domu telewizora, a radia słuchają tylko prywatnego. Dlaczego więc takie osoby również będą musiały dokładać się do festiwalu pod nazwą „media publiczne”? Czy korzystanie z prądu równa się oglądaniu telewizji? I co to za założenie, że mam prąd, to mam też telewizor? Równie dobrze można stwierdzić, że gdy mam skarpety, to mam też buty. Logiczne? Nie.
Jeżeli rząd dobrej zmiany faktycznie chciałby zadowolić wszystkich, to zamiast uderzać w nas, zwykłych Polaków, mógłby uderzyć w dostawców telewizji. Fakt, że te obciążenia odbiłyby się rykoszetem na nas jest oczywisty. Jednak rozwiązanie, o którym mówię byłoby logiczniejsze. Otóż, zamiast kazać płacić każdemu gospodarstwu domowemu 15 zł/miesięcznie za to, że ma dostęp do prądu, wystarczyłoby obłożyć takim podatkiem umowy klient-operator telewizyjny. Czy jest to rozwiązanie dobre? Nie do końca. Przymus płacenia za wszystkie kanały oraz dodatkowo za media publiczne nie jest dobry. Jednak jest to zdecydowanie bardziej logiczne, niż ustawa przygotowana przez rząd dobrej zmiany.
Jednak, jak świat długi i szeroki, wiemy, że politycy najczęściej logiką się nie kierują. Kierują się tylko szybkim i jak największym zyskiem. Gdyby wprowadzili proponowany przeze mnie wariant, wpływy do budżetu mediów publicznych spadłyby o kilka-kilkanaście milionów. Na to żadna władza państwowa pozwolić sobie nie może. Wszak z czego opłacić pensje dyrektorów?