Na placu Defilad w Warszawie umieszczono tablicę poświęconą Piotrowi Szczęsnemu, który podpalił się pod Pałacem Kultury. Jest to inicjatywa władz stolicy. Zdjęcie betonowej płyty zamieściła w internecie Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Jak wskazuje Bartosz Milczarczyk, rzecznik warszawskiego ratusza, zamontowanie tablicy było bezpośrednią inicjatywą władz Warszawy. Była to sytuacja bardzo wstrząsająca i poruszająca. Chcieliśmy w jakiś symboliczny sposób, nie poprzez pomniki, upamiętnić to tragiczne wydarzenie w miejscu, gdzie się wydarzyło – wyjaśnia w rozmowie z tvnwarszawa.pl.
W miejscu, w którym podpalił się Piotr Sczęny widnieje betonowa płyta z napisem: „ja, zwykły szary człowiek”. To nawiązanie do listu, który pozostawił po sobie mężczyzna. Podpisał się właśnie jako „zwykły szary człowiek”. W miejscu tragedii wciąż znajdują się znicze, kwiaty i fotografie Piotra Szczęsnego.
Testament Piotra jest krzykiem niepokoju, krzykiem bezradności, krzykiem protestu. Ale jest krzykiem miłości, nie nienawiści – mówił ks. Boniecki na pogrzebie Piotra Szczęsnego. Zwykły, Szary Człowiek został dziś upamiętniony na pl. Defilad – napisała na Twitterze prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz.
„Testament Piotra jest krzykiem niepokoju, krzykiem bezradności, krzykiem protestu. Ale jest krzykiem miłości, nie nienawiści” – mówił ks. Boniecki na pogrzebie Piotra Szczęsnego. Zwykły, #SzaryCzłowiek został dziś upamiętniony na pl. Defilad. pic.twitter.com/Pi4nLR8zCy
— Hanna Gronkiewicz (@hannagw) 15 listopada 2017
Pomysł władz Warszawy nie wszystkim się spodobał. Pod postem Hanny Gronkiewicz-Waltz pojawiły się komentarze osób, które zdecydowanie negatywnie odnoszą się do tej inicjatywy.
Piotr Sz. zmarł po południu 29 października w warszawskim szpitalu, po tym, gdy dokonał samospalenia przed Pałacem Kultury i Nauki. Lekarze ostrzegali, że kryzys może przyjść w każdej chwili, ale zaczynaliśmy już mieć nadzieję. W niedzielę rano okazało się, że trzeba było Piotra podłączyć do sztucznej nerki. To był niepokojący sygnał. O 17.20 od syna Piotra nadeszła wiadomość: »Nie żyje«. Rodzina poprosiła, by jeszcze nie podawać Jego nazwiska – pisał wówczas portal oko.press, który jako pierwszy poinformował o śmierci mężczyzny.
Na miejscu, w którym mężczyzna się podpalił znaleziono list. Leżący na ziemi manifest odnaleźli wychodzący z PKiN działacze SLD, Tomasz Sybilski oraz Paulina Piechna-Więckiewicz. Przed chwilą pod PKiN jakiś człowiek dokonał samopodpalenia. Właśnie wychodziliśmy z Pauliną Piechną-Więckiewicz z Pałacu, kiedy to zrobił. Żył, kiedy zabierała go karetka. Ten człowiek protestował w obronie wolności. Zostawił list oraz nagranie z prośbą, aby go nie ratować oraz to nagrywać i upowszechniać. Oczywiście akcji ratunkowej nie nagrałem, natomiast publikuję zgodnie z jego wolą część listu jaki pozostawił – napisał ten pierwszy w serwisie Facebook. Więcej TUTAJ.
Do zdarzenia doszło 19 października ok. godziny 16:30. 54-latek oblał się łatwopalną substancją, a następnie wzniecił ogień. Zauważyli go przechodnie, którzy natychmiast zadzwonili pod telefon alarmowy. Po chwili na miejscu była już policja oraz służby medyczne.
Źródł: newsweek.pl, Twitter.com/hannagw, wMeritum.pl