Osoba, która przekazała niemieckiemu dziennikowi „Suddeutsche Zeitung” dokumenty dotyczące kancelarii prawnej Mossack Fonseca, kontaktowała się pod pseudonimem John Doe. To imie i nazwisko nadawane w Stanach Zjednoczonych mężczyznom o nieustalonej tożsamości.
Żadnej nagrody finansowej bądź też uznania oraz pełna swoboda działania dla dziennikarzy. Informator niemieckiego dziennika kategorycznie wykluczył również możliwość jakichkolwiek spotkań.
Moje życie jest zagrożone, kontakt tylko przez szyfrowane wiadomości. Żadnych spotkań. Nigdy – oznajmił dziennikarzom John Doe.
Czytaj także: Leszek Bubel w układzie. Materiał Fundacji LEXNOSTRA
Swoje działanie informator motywował chęcią ujawnienia skali „przestępczej działalności” kancelarii Mossack Fonseca i jej klientów. Nie wiadomo natomiast w jaki sposób dokumenty zostały zdobyte. Szef kancelarii Ramon Fonseca przyznał w wywiadzie, że jego firma padła ofiarą „ograniczonego ataku hakerskiego”.
Czytaj także: Gigantyczna afera! Ujawniono dokumenty dotyczące klientów rajów podatkowych
Niemieccy dziennikarze otrzymali od swojego informatora zdumiewającą ilość informacji. Pliki zajmowały łącznie 2,6 terabajta i znajdowało się w nich 11 milionów dokumentów. Taka skala przekraczała możliwości „Suddeutsche Zeitung”, dlatego też o wsparcie poproszono Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarstwa Śledczego. W przeglądaniu materiałów łącznie wzięło udział 400 dziennikarzy z 80 państw.