Dnia 13 czerwca odbyła się w Warszawie kolejna Parada Równości. Tak jak w poprzednich latach, współuczestników przemarszu przez stolicę było wielu, między innymi: Fundacja Wolontariat Równości, Lambda Warszawa, Amnesty International, Partia Zieloni, Sojusz Lewicy Demokratycznej oraz kilka innych mniejszych stowarzyszeń. Liczną reprezentację stworzyli też goście zagraniczni, przybyli na miejsce z różnych europejskich krajów.
Oficjalne otwarcie zgromadzenia nastąpiło kilka minut po zaplanowanej przez organizatorów godzinie 15. Wymarsz spod budynku Sejmu zgodnie z planem rozpoczął się od przemówień kilku lewicowych działaczy i polityków, między innymi: Joanny Senyszyn z SLD, Piotra Guziała z Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej czy Szymona Niemca – znanego działacza homoseksualnego oraz współtwórcy pierwszych imprez tego typu w Polsce. Według oficjalnych szacunków liczba uczestników nie przekroczyła 2 tysięcy, czyli znacznie mniej niż pierwotnie zakładali organizatorzy. Specjalnie na tę okazję przygotowano platformy, na których prezentowali się najbardziej prominentni uczestnicy, w tym transwestyci i drag queen. Trasa pochodu wiodła z ulicy Wiejskiej na Plac Zbawiciela, na którym znajduje się kontrowersyjna instalacja artystyczna „Tęcza” autorstwa Julity Wójcik. Później uczestnicy skierowali się w stronę Placu Konstytucji, a następnie do Ronda Romana Dmowskiego, gdzie czekała ich kontrmanifestacja zorganizowana przez środowiska narodowe i patriotyczne. Wśród uczestników parady poza wymienionymi wcześniej przedstawicielami organizacji, można było spotkać mniejsze grupy, szukające możliwości zaistnienia w świadomości społecznej właśnie poprzez udział w tego typu przedsięwzięciach. Oprócz licznych par homoseksualnych do najbardziej kontrowersyjnych środowisk zaliczali się: zoofile, transwestyci, sympatycy neomarksistowskich ruchów społecznych oraz członkowie Zjednoczonego Kościoła Chrześcijańskiego. Ci ostatni znani są między innymi z nadawania wysokich stanowisk w swoich strukturach osobom homoseksualnym oraz kobietom.
Cała impreza ochraniana była przez bardzo duże siły policyjne, wśród nich znajdowali się też członkowie różnych grup specjalnych oraz helikoptery. Niestety do wiadomości publicznej nie został podany całkowity koszt tych zabezpieczeń, który przypuszczalnie mógłby doprowadzić niejednego polskiego podatnika do zawrotów głowy. Przebieg przemarszu należał do pokojowych, nie obyło się jednak bez przykrych incydentów natury obyczajowej oraz społecznej. Pomijając fakt epatowania nadmierną golizną przez niektórych jej członków, duże zgorszenie może budzić przebranie się kilku uczestniczek manifestacji w strój przypominający pasiaki więźniów niemieckich, nazistowskich obozów koncentracyjnych z czasów II wojny światowej. Stroje te udekorowane kolorowymi pasami były fatalnym pomysłem, pozostawiającym bardzo przygnębiające wrażenie. Kolejnymi przykrymi incydentami były prowokacyjne hasła oraz gesty uczestników skierowane w stronę wiernych stojących przy wejściu do kościoła Najświętszego Zbawiciela. Porównywanie przez jednego z prowadzących Marii z Nazaretu z kontrowersyjną piosenkarką popową Madonną Ciccone było wielce niestosowne i nie powinno mieć miejsca wśród ludzi chełpiących się rzekomą tolerancją oraz otwartością. Podczas marszu wolontariusze, przypuszczalnie reprezentujący różne firmy i fundacje, rozdawali ulotki oraz broszury. Niektóre z nich posiadały przekaz czysto erotyczny, skierowany głównie do homoseksualistów oraz osób lubujących się w perwersjach seksualnych.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Wraz z przybyciem Parady Równości na Rondo Romana Dmowskiego, doszło do ustnej konfrontacji ze środowiskami katolicko-narodowymi. Zgromadzeni pod warszawską Rotundą kontrmanifestanci wykrzykiwali w kierunku maszerujących w paradzie osób hasła takie jak: „Normalna rodzina to chłopak i dziewczyna”, „Nie tęczowa, nie czerwona, tylko Polska narodowa”, „Wielka Polska katolicka” oraz tradycyjne już przy takich okazjach „Zakaz pedałowania”. Godnym odnotowania faktem jest brak incydentów pomimo bliskości obydwu grup oraz pokojowe rozejście się uczestników kontrmanifestacji zaraz po rozwiązaniu zgromadzenia przez jego organizatorów.
Wnioski płynące z dzisiejszego wydarzenia niestety nie są optymistyczne. Podział pomiędzy – nazwijmy to bardzo umownie – środowiskami prawicowo – konserwatywnymi a lewicowo – liberalnymi jest bardzo głęboki. Tutaj nie pomogą żadne rządowe ustawy, administracyjne rozporządzenia czy zmiana prawa. Spełnienie postulatów uczestników Parady Równości w żadnym stopniu nie tylko nie rozwiąże ich problemów, ale paradoksalnie spowoduje ich pogłębienie. Nie będąc zwolennikiem teorii spiskowych i patrząc na otaczającą rzeczywistość dosyć chłodnym okiem zastanawiam się nieraz, kto tak naprawdę na tych podziałach korzysta i do czego to w konsekwencji może doprowadzić.
Fot. Jarosław Szeler – wMeritum.pl
[mom_video type=”youtube” id=”eLO7lXMVwdc”]
*