Chociaż od tragicznej wyprawy na Nanga Parbat, po której na górze musiał pozostać Tomek Mackiewicz minęło już cztery miesiące, wspomnieniom o tym wydarzeniu wciąż towarzyszą emocje. Szczególny wpis na Facebooku zamieściła Elisabeth Revol, która po raz pierwszy postanowiła tak szczerze wypowiedzieć się na temat wydarzenia.
25 stycznia 2018 roku Elisabeth Revol i Tomasz Mackiewicz dotarli na szczyt Nanga Parbat. Niestety, podczas powrotu Polak dostał choroby wysokościowej i alpiniści rozbili obóz na wysokości 7200 metrów. Najpierw planowali poczekać na pomoc, ale gdy okazało się, że helikopter nie doleci na taką wysokość, Revol otrzymała polecenie, by zejść na dół.
Francuska została uratowana przez członków polskiej wyprawy na K2. Jako pierwsi dotarli do niej Adam Bielecki i Denis Urubko, a gdy dołączyli do nich Piotr Tomala i Jarosław Botor, alpinistka została sprowadzona na dół. Niestety, z powodu fatalnych warunkach nie udało się uratować Tomka Mackiewicza.
Revol do Mackiewicza: „Twój uśmiech pozostanie na zawsze w moim sercu”
Elisabeth Revol po czterech miesiącach w końcu postanowiła opowiedzieć o swoich odczuciach po tamtych tragicznych chwilach. Wyjaśniła, że nie jest to pożegnanie z Tomkiem, ponieważ ono wciąż nie jest dla niej możliwe.
Czytaj także: Ostatnie chwile Mackiewicza. Co wydarzyło się na Nanga Parbat?
W poruszającym wpisie Revol opowiedziała o takim Tomku, jakiego znała. „Pozostaniesz we mnie na wiele sposobów. Ponieważ, kiedy poznaje się kogoś takiego jak ty i pozwala mu się na wkroczenie do jego życia alpinisty, to nie da się wymazać śladów, które w nim pozostawił. Twój uśmiech pozostanie na zawsze w moim sercu, a iskra w Twoich oczach będzie rozjaśniać moje dni. Gdy zaczynałeś mówić, zawsze widziałam błysk w oczach osób, które cię słuchały. Byłeś wspaniałym człowiekiem, pomnikiem, mitem, geniuszem Nangi w zimie” – napisała.
Francuska opowiedziała również o ostatnich chwilach spędzonych z Mackiewiczem. „Przeoczyłam moment, w którym przekroczyłeś granicę ekstremum: gdybym tylko mogła dostrzec ten znak. Nie wiem, kiedy zaczęłam cię tracić, kiedy przekroczyłeś punkt bez powrotu (…). 90 metrów poniżej szczytu nadal czułeś się dobrze. Potem niewiele rozmawialiśmy, ale nie mniej lub nie więcej niż wcześniej. Byliśmy bardzo skupieni na wspinaniu się… Wciąż nie wiem, jak to się stało, że dziś się żegnamy. Jedynym co odczuwam, jest twoja nieobecność i cała fala uczuć” – czytamy.
Elisabeth Revol podkreśliła również, że zawdzięcza życie Polakowi. „Byłeś człowiekiem o wielkim sercu i do końca walczyłeś, by zejść tak nisko, jak to tylko możliwe, aby uratować moje życie. Po raz pierwszy zawdzięczam ci życie Tomku, bo jeśli nie znalazłbyś w sobie siły i odwagi do walki by zejść na poziom 7280 m podczas tej mroźnej nocy, w nieludzkim surwiwalowym trybie (…), nie byłoby mnie tutaj teraz, ale byłabym z tobą” – napisała.