W sobotę rozegrano trzy spotkania pierwszej kolejki PlusLigi. Najwięcej emocji przyniosło spotkanie w Bydgoszczy, gdzie miejscowy Transfer okazał się minimalne gorszy od AZS Politechniki Warszawskiej. W pozostałych starciach nie zawiedli faworyci, czyli PGE Skra Bełchatów oraz Jastrzębski Węgiel.
Pewny start gospodarzy
Jastrzębianie, którzy są jednym z kandydatów do mistrzostwa, od samego początku narzucili swój rytm gry (8:5). Podopieczni Piotra Gruszki jednak się nie przestraszyli, doprowadzając dość niespodziewanie do szybkiego wyrównania (11:11). Brązowi medaliści poprzedniego sezonu napotykali spory opór ze strony rywali, przez co wynik na tablicy oscylował wokół remisu (17:16). Później doszło do bardzo szarpanej gry, gdyż najpierw siatkarze z Jastrzębia Zdroju uzyskali przewagę (21:16), by za chwile znów doszło do sporych emocji (24:23). Dopiero atak Krzysztofa Gierczyńskiego zakończył pierwszego seta.
Czytaj także: PlusLiga: Lotos wziąż niepokonany!
W drugiej odsłonie goście cały czas nie zamierzali odpuszczać (7:6). W końcu jednak gospodarze odpalili, uzyskując przewagę (12:8). Bielszczanie mimo dzielniej postawy nie potrafili dogonić przeciwnika, który wyraźnie się rozkręcił (19:15). Podopieczni Roberto Piacciego w decydującym momencie jeszcze zwiększyli tempo, pewnie zapisując drugą partię na swoje konto (25:18).
Po krótkiej przerwie widać było, że BBTS-owi brakowało już sił na wyrównaną rywalizację (8:4), ale mimo to zerwali się jeszcze do ataku (10:9). Jastrzębianie wyczekali moment i ponownie zaczęli grać twardo, dzięki czemu ich przewaga znów wynosiła cztery „oczka” (16:12). Goście już nie byli w stanie w jakikolwiek sposób prowadzić wyrównanej walki z faworyzowanym rywalem i ostatecznie ulegli 25:18, a w całym meczu 3:0.
Jastrzębski Węgiel – BBTS Bielsko-Biała 3:0 (25:23, 25:18, 25:18)
Jastrzębski Węgiel: Masny, Bartman, Pajenk, Łasko, Kaliberda, Czarnowski, Wojtaszek (libero) oraz Kosok, Gierczyński, Malinowski
BBTS: Pilarz, Ferens, Polański, Gonzalez, Kapelus, Sobala, Dębiec (libero) oraz Neroj, Błoński, Bućko
MVP: Patryk Czarnowski
Niezły debiut beniaminka
Siatkarze klubu z Będzina, który debiutuje w najwyższej klasie rozgrywkowej, nadspodziewanie dobrze rozpoczęli starcie z mistrzem Polski (7:8). Wydawało się, że goście odjeżdżają rywalom (8:12). Okazało się jednak, że był to chwilowy zastój graczy Damiana Dacewicza, którzy szybko doprowadzili do wyrównania (13:13). Bełchatowianie o dziwo nie potrafili wypracować sobie ponownej przewagi (17:18). W decydującym momencie gospodarze nie wytrzymali tempa meczu, co skrzętnie wykorzystali rywale, wygrywając seta 21:25.
Początek drugiej odsłony należał do Skry (5:8). Przeciwnicy jednak okazali się bardzo wytrwali, gdyż bardzo szybko na tablicy wyników widniał remis (11:11). Od tego momentu walka toczyła się punkt za punkt (18:17). Żadna z drużyn nie zamierzała odpuścić, dlatego kibice doczekali się bardzo emocjonującej końcówki, w której minimalnie lepsi okazali się zawodnicy MKS-u (25:23).
Po powrocie na parkiet mocno rozdrażnieni goście w końcu weszli na swój optymalny poziom (3:8). Gracze Banimexu nie pokazywali niczego, co mogłoby im pozwolić dogonić rywala (6:13). Podopieczni Miguela Falasci demolowali rywala, pokazując, że przegrany set był tylko przypadkiem (10:19). Pszczółki nie zamierzały tracić sił, szybko zdobywając 25. punkt (13:25).
Lekcja siatkówki, jaką zafundowali mistrzowie kraju, dawała się we znaki beniaminkowi w czwartej części (5:8). Goście kontrolowali wydarzenia na boisku (10:13). Bardzo szybko przewaga Skry wzrosła do siedmiu punktów (10:17). Będzinianie nie potrafili już wrócić do pojedynku, przegrywając 18:25, a całe spotkanie 1:3.
MKS Banimex Będzin – PGE Skra Bełchatów 1:3 (21:25, 25:23, 13:25, 18:25)
MKS Banimex: Kowalski, Sarnecki, Gaca, Hunek, Pawliński, Hebda, Milczarek (libero) oraz Żuk, Wójtowicz, Warda, Tomczyk, Oczko.
PGE Skra: Uriarte, Wlazły, Wrona, Lisinac, Włodarczyk, Conte, Piechocki (libero) oraz Brdjović, Marechal, Muzaj.
MVP: Facundo Conte
„Kto prowadzi 2:0 i przegrywa trzeciego seta…”
Minimalnym faworytem spotkania byli gospodarze, ale Warszawiacy wielokrotnie pokazywali, że potrafią grać w Hali Łuczniczka. Początek widowiska należał jednak nieznacznie do Transferu (8:6). Bardzo szybko podopieczni Vitala Heynena powiększyli zaliczkę (12:7). Drużyna ze stolicy nie miała sposobu, by dogonić rywali (19:15). W decydującym momencie bydgoszczanie mocno się rozluźnili, co pozwoliło rywalom złapać kontakt (24:23). Ostatnie słowo należało jednak do Konstantina Cupkovicia, który zakończył pierwszego seta (25:23).
Druga odsłona zaczęła się identycznie jak poprzednia (8:6). Ponownie „Drużyna A” kontrolowała przewagę (13:9). Absolutnie nic się nie zmieniało, patrząc przez pryzmat pierwszej partii (18:13). Różnica była taka, że tym razem gospodarze nie popełnili błędu w końcówce, pewnie wygrywając 25:21.
Jeśli chodzi o rozpoczęcie walki, to nic nie ulegało zmianie (8:6). Tym razem goście szybko doprowadzili do wyrównania (11:11). Od tego momentu rozpoczęła się bardzo wyrównana rywalizacja, w której żadna z ekip nie potrafiła zdobyć jakiejkolwiek przewagi (17:17). AZS lepiej wytrzymał końcówkę, dzięki czemu przedłużyli oni swoje szanse na zwycięstwo (23:25).
Gracze Jacka Bednaruka od mocnego uderzenia rozpoczęli czwartą część (3:8). Gospodarze grali jak zagubieni we mgle, a ich gra zaczęła być bardzo toporna (6:13). Warszawiacy bardzo pewnie zmierzali w kierunku tie-breaka (13:19). Transfer kompletnie zgubił swój dobry poziom siatkówki, przez co nie potrafił doprowadzić do wyrównania (16:25).
Decydujący set zaczął się od wyrównanej gry obu zespołów (4:4). Do zmiany stron doprowadził Cupković, który skończył atak mimo potrójnego bloku (8:7). Po przejściu, obraz gry się nie zmienił (11:11), dzięki czemu kibice mogli obejrzeć bardzo emocjonującą końcówkę, w której lepsi okazali się goście, gdyż Marcin Waliński posłał piłkę w aut, nie obijając bloku (13:15).
Transfer Bydgoszcz – AZS Politechnika Warszawszka 2:3 (25:23, 25:21, 23:25, 16:25, 13:15)
Transfer: Jurkiewicz, Duff, Jarosz, Waliński, Cupković, Woicki, Nally (libero) oraz Marshall, Wiese, Gunia, Wolański
AZS PW: Lipiński, Lemański, Filip, Śliwka, Szalpuk, Sacharewicz, Olenderek (libero) oraz Mordyl, Bieńkowski, Radomski, Świrydowicz
MVP: Michał Filip
Źródło: inf. własna/sportowefakty.pl
Fot.: Patryk Głowacki/wmeritum.pl