Tegoroczny cykl Speedway Grand Prix zakończył się w Melbourne, gdzie swój czwarty tytuł Indywidualnego Mistrza Świata przypieczętował Amerykanin – Greg Hancock. Na podium znaleźli się także Tai Woffinden i Bartosz Zmarzlik. To najlepszy zatem moment na podsumowanie minionego już sezonu.
O sobotnim turnieju pisaliśmy tutaj. Poniżej krótkie podsumowanie SGP.
Czytaj także: Trudna droga chłopaka z Zielonej Góry do srebrnego medalu
Polacy
Jaki był to sezon w Grand Prix dla Polaków? Z pewnością udany, ale mogło być lepiej. Na początek plusy, czyli postawa Bartosza Zmarzlika i Piotrka Pawlickiego. Wychowanek gorzowskiej Stali, zakończył sezon z brązowym medalem Indywidualnych Mistrzostw Świata, co jest ogromnym osiągnięciem dla kończącego w tym roku wiek juniora Zmarzlika. Zatem debiut w cyklu nasz reprezentant z pewnością może uznać za udany. Podobnie zresztą jak Pawlicki. Zawodnik Fogo Unii Leszno, choć zaczął raczej słabo, później punktował równo, a raz nawet stanął na podium w Grand Prix Szwecji. Stabilna forma sprawiła, że „Piter” w klasyfikacji generalnej zajął szóste miejsce i w następnym roku ponownie będzie rywalizował wśród najlepszych.
Z cyklem pożegnał się za to najbardziej doświadczony spośród naszych reprezentantów – Maciej Janowski. Jest to olbrzymie rozczarowanie, bo wychowanek wrocławskiej Sparty był naprawdę bliski utrzymania w pierwszej ósemce, a poza tym miał na swoim koncie wygraną w Grand Prix Danii. Jednak „Magic” w połowie sezonu stracił tempo. Było to widać także w rozgrywkach ligowych. Ale jeszcze przed zawodami w Australii miał szansę na utrzymanie w cyklu. Słaby wynik spowodował natomiast, że Polak spadł na 10 miejsce w klasyfikacji generalnej.
Pechowiec
Największym pechowcem tegorocznego Speedway Grand Prix jest Jason Doyle. Australijczyk miał złoty medal na wyciągnięcie ręki. Świetne występy w polskiej i szwedzkiej lidze, poza tym wygrane cztery turnieje GP i tylko kontuzja w Toruniu odebrała zawodnikowi Falubazu szansę na mistrzowski tytuł. Żużlowiec stracił także medal. Takiej sytuacji jeszcze nie było, by uczestnik, który wygrał cztery rundy GP, nie zdobył złotego medalu. Warto jednocześnie podkreślić, że triumfator SGP – Hancock – miał na koncie jedno zwycięstwo.
Klasa
Kolejny, czwarty już w swojej karierze tytuł Indywidualnego Mistrza Świata wywalczył Greg Hancock. Poprzednie zdobywał w latach 1997, 2011 i 2014. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Amerykanin ma już 46 lat! Jak zapowiada, nie zamierza jeszcze rezygnować i dalej celuje w kolejne sukcesy. No i nie ma co się dziwić, skoro pokonuje o wiele młodszych kolegów.
Kogo zabraknie?
Teraz warto wspomnieć o tych, którzy znaleźli się poza pierwszą ósemką, a byli wcześniej ważnymi osobami w Speedway Grand Prix. Są to: Matej Zagar, Nicki Pedersen i Andreas Jonsson. Ten pierwszy ma duże szansę na stałą dziką kartę. Natomiast pozostała dwójka w tym sezonie prezentowała się poniżej oczekiwań. Pedersen, który ma na swoim koncie 3 mistrzowskie tytuły (2003, 2007 i 2008) był cieniem żużlowca sprzed lat. Podobnie zresztą z Jonssonem. Szwed, po przyzwoitych wynikach w polskiej lidze na początku sezonu, później spisywał sie już tylko gorzej. Obaj znani byli z tego, że nie odpuszczali do samego końca. Teraz najprawdopodobniej pożegnają się z Grand Prix.
Nowe twarze
Do Grand Prix 2017 dołączą m.in. Patryk Dudek i Martin Vaculik. Dla Polaka będzie to pierwsza, poważna przygoda z cyklem. Słowak natomiast już raz rywalizował o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata i jak się okazało, nie był to odpowiedni moment. Vaculik zakończył sezon na 14. miejscu w klasyfikacji końcowej. Teraz jednak zapowiada walkę o najwyższe cele.
Fot Damian Zatorski/wMeritum.pl