Polska nie jest wcale zieloną wyspą jak wielokrotnie z dumą twierdził premier Donald Tusk. Okazuje się, że jeśli chodzi o podatek akcyzowy, który stanowi drugą największą pozycję w budżecie państwa jesteśmy czerwoną wyspą Europy. Co czwarta wydana złotówka wpływa właśnie z tytułu akcyzy.
Według analizy Ernst&Young akcyza jest podatkiem zupełnie nie rozumianym przez zwykłych ludzi i dlatego rząd ma możliwość wyciągania coraz większych kwot pieniędzy.
Agnieszka Tałasiewicz z EY:
Czytaj także: Jak państwo ściąga haracz z Polaków?
Jeśli chodzi o podatki, duże pieniądze to VAT i akcyza. Rzeczywiście podatki pośrednie odpowiadają łącznie za niemal trzy czwarte wpływów podatkowych. O ile jednak VAT pobierany jest od niemal wszystkich towarów i usług, to akcyza tylko od wybranych. To głównie przez politykę podatkową państwa benzyna, alkohol czy papierosy są droższe.
Według raportu EY akcyza przestałą już być tak zwanym „podatkiem od luksusu”. Dotyczyło to takich artykułów jak np. perfumy. Obecnie akcyza jest przedmiotem polityki finansowej mającym zadanie zwiększanie dochodów.
Mimo, że duża liczba produktów jest objęta akcyzą bo tak nakazują przepisy unijne to niestety polski system podatkowy przekracza te granicę i idzie coraz dalej. Akcyzę za energię elektryczną wśród krajów uprzemysłowionych pobiera się… tylko w Polsce!
Obejmowanie akcyzą kolejnych produktów zwiększa wpływy do budżetu. W latach 2000-2013 wartość zapłaconej akcyzy wzrosła z 27,3 mld zł do 60,7 mld zł, a udział akcyzy w dochodach podatkowych państwach wzrósł z 23 do 25 proc.
Podwyższona akcyza na papierosy i alkohol spowodowała, że przynoszą więcej zysków niż podatek CIT. Obecnie doszło do sytuacji nieprawdopodobnej- bardziej opłacalne dla państwa jest aby obywatele pili i palili niż… pracowali.
Źródło: wp.pl
Fot: freeimages.com