Polskie służby specjalne sprawdzają, czy polski żołnierz, który zdezerterował i przeszedł na stronę Białorusi już wcześniej współpracował z wrogim państwem. Onet dowiedział się, że jest to bardzo prawdopodobna wersja, na co wskazują pewne okoliczności.
Onet informuje, że polskie służby jako jedną z najbardziej prawdopodobnych wersji uznały, że polski żołnierz, który zdezerterował już wcześniej miał związki ze służbami białoruskimi. Według informacji uzyskanych przez serwis, Emil Czeczko mógł być szpiegiem lub informatorem reżimu. Zaznacza też, że siostra dezertera była związana z obywatelem Białorusi, a on sam miał tam znajomych.
Dziennikarze RMF FM potwierdzili, że w ubiegłym tygodniu zatrzymała go policja. Polski żołnierz prowadził samochód pod wpływem alkoholu. Badanie alkomatem pokazało prawie 1,5 promila. Policjanci wykonali też test na obecność narkotyków, który wskazał, że Czeczko wcześniej palił marihuanę.
Jak przekazał informator portalu, Czeczko również wiedział, że informacja z policji dość szybko trafi do jego jednostki wojskowej, a to będzie oznaczało pożegnanie ze służbą. Decyzja o ucieczce nie musiała być podjęta przez niego, lecz była początkiem operacji białoruskich służb – zaznacza Onet.
Informator portalu wskazuje, że polski żołnierz po wydaleniu z armii za jazdę pod wpływem alkoholu byłby dla białoruskich służb bezużyteczny. Możliwe więc, że pod wpływem szantażu nakłoniono go do przejścia na białoruską stronę. Mińsk postanowił wykorzystać to wydarzenie propagandowo.
Najbardziej prawdopodobnym wątkiem, który jest obecnie brany pod uwagę, jest to, że szeregowy Czeczko od pewnego czasu był białoruskim szpiegiem lub co najmniej informatorem białoruskiego agenta – pisze portal.
Źr. Onet; RMF FM