Niecałe dwa tygodnie temu nad amerykańskim stanem Luizjana przeszedł potężny huragan Laura. Teraz wylęgły się tam roje komarów, których jest tak wiele, że doprowadziły nawet do śmierci wielu zwierząt. Ofiarami są zarówno dzikie zwierzęta żyjące na wolności, jak i zwierzęta hodowlane.
Potężny huragan Laura przeszedł nad Karaibami i południowymi stanami USA pod koniec sierpnia. W wyniku kataklizmu życie straciło 71 osób, a olbrzymie straty wyceniono aż na 9 mld dolarów.
Po dwóch tygodniach, gdy sytuacja zaczęła się normalizować, pojawiło się nowe zagrożenie. Na terenach zalanych wodą na skutek huraganu, zalęgły się ogromne roje komarów. Plaga spowodowała prawdziwe spustoszenie w gospodarstwach w Luizjanie. Z dnia na dzień zaczęły tam bowiem padać setki krów, jeleni, koni, byków i bizonów.
Roje komarów wylęgły się dzięki wysokim temperaturom. „Tysiące komarów atakują duże zwierzęta, jak na przykład bydło, wysysając ich krew, co doprowadza inwentarz na skraj wyczerpania. Pozbawione krwi i osłabione duże ssaki nie dają sobie rady w tym upale i ostatecznie umierają w męczarniach” – relacjonował główny weterynarz Louisiana University AgCenter.
Farmerzy obliczyli, że od 28 sierpnia roje komarów wybiły ok 300-400 krów. Nie wiadomo, jak wiele dzikich zwierząt żyjących w lasach padło ofiarą zabójczych owadów. Aby zaradzić temu problemowi, władze stanowe opryskują duże połacie terenu.
Komary stanowią zagrożenie także dla ludzi, bo mogą przenosić groźne choroby.
Źr. polsatnews.pl