Przesmyk suwalski, czyli polsko-litewska granica, to teren, który od lat traktowany jest jako miejsce potencjalnego rosyjskiego ataku na NATO. Gen. Waldemar Skrzypczak w rozmowie z „Faktem” przedstawił ciekawą teorię. Jego zdaniem, gdyby Rosjanie zdecydowali się na próbę „połączenia” Białorusi z obwodem kaliningradzkim, poszliby zupełnie inną drogą.
Przesmyk suwalski to teren graniczny między Polską i Litwą. Jest to jednocześnie najkrótsza droga prowadząca z terytorium Białorusi do obwodu kaliningradzkiego, który nie ma z Rosją ani Białorusią bezpośredniego połączenia lądowego. Nie brakuje głosów, że gdyby Rosja zdecydowałaby się na zaatakowanie NATO, uderzenie mogłoby nastąpić właśnie tam.
W ostatnim czasie poseł Nowej Lewicy Paweł Krutul, który jest jednocześnie wiceprzewodniczącym sejmowej komisji obrony narodowej, zaapelował do resortu obrony o powołanie nowej dywizji Wojska Polskiego. Miałaby ona chronić Podlasie właśnie przed próbą ataku na przesmyk. „Wydarzenia, które się dzieją na Ukrainie, pokazują, co może stać się ze wsiami i miastami podlaskimi. Co by z nich zostało” – stwierdził.
Generał: „Przesmyk suwalski jest demonizowany”
Zupełnie inną teorię na temat przesmyku suwalskiego ma gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych. Jego zdaniem, gdyby Rosjanie chcieli „połączyć” Białoruś i obwód kaliningradzki i zaatakować, zrobiliby to na terytorium Litwy. Przyczyną jest ukształtowanie terenu. „Generalnie mówią o tym politycy, dlatego że wzdłuż przesmyku jest granica polsko-litewska, a ten obszar dzieli Białoruś od Obwodu Kaliningradzkiego, który jest częścią Rosji. Rosjanie, którzy ewentualnie mieliby zaatakować, nie patrzą na mapę polityczną, tak jak przebiegają granice między państwami. Oni patrzą na dostępność terenu. Jeżeli mieliby przeprowadzić operację np. z rejonu Białorusi, by przebić korytarz do Obwodu Kaliningradzkiego, to na pewno by nie szli przez przesmyk suwalski z uwagi na to, że charakteryzuje się on trudną dostępnością dla czołgów i ciężkich pojazdów bojowych, którymi się głównie posługują” – powiedział.
Generał jasno zaznaczył, że teren samego przesmyku jest trudny zarówno do obrony, jak i ataku, ponieważ jest tam mnóstwo lasów i jezior. Z kolei bardziej na północ, na terytorium Litwy, znajdują się tereny równinne. „Absolutnie niedogodny do prowadzenia obrony, ale również absolutnie niedogodny dla prowadzenia operacji zaczepnej, czyli natarcia. Rosjanie, jeśli chcieliby przebijać korytarz z Białorusi do Obwodu Kaliningradzkiego, poszliby obszarem na północ od przesmyku, przez równiny południowej Litwy” – mówił.
Zdaniem gen. Skrzypczaka, o przesmyku suwalskim zrobiło się głośno, ale głównie ze względu na polityków. A ostatecznie operacje wojskowe prowadzą nie oni, ale właśnie wojskowi. „Przesmyk suwalski jest demonizowany głównie przez polityków. Z wojskowego punktu widzenia nie ma kluczowego znaczenia” – stwierdził.
Źr.: Fakt