Ogromne emocje w walce Elżbiety Wójcik o medal igrzysk olimpijskich. Sędziowie ogłosili minimalne zwycięstwo rywalki. – Czujemy się oszukani. Nikt z nas tego nie rozumie, to niesprawiedliwe – przekonuje Kamil Gorząd, asystent pierwszego trenera polskiej kadry.
Po tym, jak medal w wadze (57 kg) wygrała Julia Szeremeta, polscy kibice z wielką nadzieją czekali na pojedynek naszej drugiej medalowej nadziei. Mowa oczywiście o Elżbiecie Wójcik (kat. +75 kg), która walczyła o półfinał igrzysk w niedzielne popołudnie.
Nasza reprezentantka rozpoczęła bardzo dobrze, wygrywając zdecydowanie pierwszą rundę, w drugiej lepsza była jednak rywalka. Decydująca była trzecia część pojedynku. Tam również wydawało się, że częściej trafiała Wójcik.
Trenerzy Elżbiety Wójcik nie mogą uwierzyć w decyzję sędziów
Tymczasem, po bardzo wyrównanym pojedynku, sędzia ringowy podniósł jednak rękę reprezentantki Panamy Atheyny Bibeichi Bylon. Zdenerwowana Polka szybko opuściła arenę, przechodząc przez strefę widzów bez zatrzymywania.
Emocje udzieliły się także członkom sztabu naszej reprezentantki. la mnie było niebo, a potem walka Eli. – Nie wiem jak sędziowie mogli dać w trzeciej rundzie 3:2 bokserce z Panamy. Wygraliśmy trzecią rundę, nie wiem jak to poszło na jej konto – powiedział główny trener naszej kadry kobiet, Tomasz Dylak, cytowany przez WP SportoweFakty.
– Czujemy się oszukani. Nikt z nas tego nie rozumie, to niesprawiedliwe. To kolejny raz, gdy przegrywamy, a powinniśmy wygrać. Aneta Rygielska też nie przegrała. Naprawdę k…, to jest niesprawiedliwe – mówił asystent pierwszego trenera polskiej kadry, Kamil Gorząd.