Zdjęcia z wyprowadzenia Władysława Frasyniuka przez policję w czasie obchodów miesięcznicy smoleńskiej obiegły całą Polskę. Sam Frasyniuk ani razu nie zdementował słów opozycji, która twierdzi, że został potraktowany jak w czasach PRL. Czy wspomnienie Romulada Szeremietiewa do niego przemówi?
Zarówno Romuald Szeremietiew, jak i Władysław Frasyniuk w 1983 roku znaleźli się w więzieniu w Barczewie. Jako opozycjoniści z „Solidarności” wszyscy byli traktowani naprawdę okrutnie. Przejmujący opis wydarzeń, jakich obaj doświadczyli, były wiceminister obrony narodowej zamieścił na swoim profilu na Facebooku.
Już same warunki opisane przez Romualda Szeremietiewa pokazują, że komuniści potrafili być bardziej okrutni od hitlerowców. – Nasze cele znajdowały się w wybudowanych przez Niemców w latach trzydziestych pawilonie. Każda miała powierzchnię ok. 6,5 m. kw. Za Niemców były przeznaczone dla jednego więźnia (nas trzymano po 2 lub 3). Zimne, zagrzybione, całkowicie zastawione pryczami, stołem, śmierdzącym kubłem (nie było kanalizacji). Drewniana przegniła podłoga położona na betonie wylanym bezpośrednio na ziemi – w zimie w celach było przeraźliwie zimno – napisał.
Czytaj także: Leszek Bubel w układzie. Materiał Fundacji LEXNOSTRA
– Zapytałem naczelnika więzienia, czy w takich warunkach powinni być trzymani więźniowie polityczni. Naczelnik odparł, że w PRL nie ma żadnych więźniów politycznych i będziemy traktowani tak jak inni „kryminaliści”. Okazało się jednak, że nawet tego nie będzie. Na początku grudnia 1983 r. na polecenie z Warszawy „przykręcono śrubę”. Zabrano nam własne książki, ubrania, koce i odebrano hurtem wszystkie uprawnienia regulaminowe przysługujące więźniom kryminalnym. Nie mogliśmy np. pisać listów do domu, spotykać się z bliskimi i adwokatami. Mnie dodatkowo odmówiono zgody na pisanie pracy doktorskiej – napisał.
Romuald Szeremietiew w dalszym ciągu opisał akcję protestacyjną, jaką podjęli więźniowie. Opis tego, co tam się działo, jest naprawdę przerażający. – Podjęliśmy czynną akcję protestacyjną. Więzienie chciało nas spacyfikować. Większość czasu przetrzymywani byliśmy w kajdankach. Kuto nas w sposób szczególnie dotkliwy – do tyłu, przekuwając jedynie na noc ręce do przodu. Zdarzało się, że oprócz zakucia w kajdany zaklejano nam plastrem usta w identyczny sposób, jak robili to kiedyś hitlerowcy rozstrzeliwujący Polaków, oni zatykali usta ofiarom gipsem. Zakładano nam kaftany bezpieczeństwa, twierdząc, że jesteśmy psychicznie chorzy. Stosowano też specjalne urządzenie krępujące, wykorzystywane przy wykonywaniu kary śmierci przez powieszenie. Używano gazy paraliżująco-łzawiące. Świadomie oblewano nam gazem oczy z odległości kilku centymetrów w celu uszkodzenia wzroku. Pamiętam słowa klawisza: „Daj mu mocniej po ślepiach niech oślepnie”. Byliśmy wielokroć zamykani do specjalnej celi. Było to pomieszczenie o pow. 5 m.kw., bardzo szczelne, bez okien i dostępu powietrza. Już po kilku minutach osoby osadzone odczuwały brak tlenu. Wtedy obserwujący przez wizjer klawisz otwierał drzwi i… można było oddychać. Takie podduszanie trwało godzinami. Stański nazwał tę celę „bunkrem głodowym” bowiem zdarzało się, że zamkniętym nie podawano posiłków. Np. w dniach 29 marca do 2 kwietnia 1984 roku osobom przebywającym w tym pomieszczeniu nie podano jedzenia. Podstawą prawną zastosowania takich metod było podobno zarządzenie ministra sprawiedliwości z 1975 roku pozwalające na stosowanie takiego rodzaju tortur – w szokujący sposób opisuje komunistyczne „praktyki” Romuald Szeremietiew.
I chociaż cały protest zakończył się sukcesem, wielu jego uczestników przepłaciło go zdrowiem, a nawet życiem. Romuald Szeremietiew kończy całą wypowiedź ironicznym wnioskiem na temat Władysława Frasyniuka. Chociaż trzeba przyznać, że jest to smutna ironia. – Obserwuję zachowanie Władysława Frasyniuka, który został wyniesiony na rękach przez policję – jego zwolennicy opowiadają, że w taki sposób traktowały go kiedyś władze PRL. Frasyniuk tego nie dementuje. Czyżby uwierzył koledze z KOD, który twierdził, że stan wojenny nie wiązał się ze szczególnymi prześladowaniami oraz że „dochowano jakiejś kultury w tym wszystkim, w tym całym zdarzeniu”. No cóż skoro dawniej komuniści „dochowali kultury”, jak rozumiem także w Barczewie, a teraz policja też potraktowała Frasyniuka kulturalnie to wniosek oczywisty – dziś jest tak jak za czasów PRL – napisał.
Czytaj także: Stało się! Znany działacz KOD idzie za kratki. Zmuszał kobiety do prostytucji