Szwedzki minister obrony Pål Jonson ogłosił, że kraj jest gotów zestrzelić rosyjskie samoloty lub drony, jeśli naruszą przestrzeń powietrzną Szwecji. To najostrzejsze dotąd stanowisko Sztokholmu wobec narastających incydentów z udziałem rosyjskich sił powietrznych w regionie.
— Żaden kraj nie ma prawa naruszać naszej przestrzeni powietrznej — podkreślił Jonson w rozmowie z mediami. Jak dodał, szwedzkie siły zbrojne mają jasne instrukcje wynikające z obowiązujących przepisów, pozwalające użyć siły zbrojnej, z ostrzeżeniem lub bez, wobec intruzów w powietrzu.
Wypowiedź ministra pojawiła się po serii incydentów w regionie. W ostatnich tygodniach doszło do naruszeń przestrzeni powietrznej Estonii, Polski i Rumunii przez rosyjskie samoloty i drony. Szczególne poruszenie wywołał incydent, w którym trzy rosyjskie myśliwce MiG-31 wtargnęły na terytorium Estonii na około 12 minut, lecąc z wyłączonymi transponderami i bez kontaktu z kontrolą lotów.
Choć deklaracja Jonsona ma odstraszający charakter, rodzi też obawy o możliwość gwałtownej eskalacji. Zestrzelenie rosyjskiego samolotu mogłoby wywołać poważny kryzys dyplomatyczny lub nawet militarne reperkusje. Szczególnie niebezpieczne są sytuacje z udziałem dronów bez oznakowania czy samolotów z wyłączonymi systemami identyfikacji, które mogą prowadzić do tragicznych pomyłek.